CZĘŚĆ LVIII (1)
- Tak wspaniałych dzieci nigdy za wiele - Szepnął John.
- Mamo, mamo! - Zawołały dziewczynki biegnąc w moją stronę. - Spójrz co dostałyśmy!
- No pokażcie - Powiedziałam odsuwając się od mojego męża i uśmiechając się przelotnie. Klęknęłam na ziemi czekając aż mój dwie córki przybiegną. Obie wręczyły mi w dłonie książki z legendami Polski i świadectwa z czerwonymi paskami.
- Podoba ci się? - Spytała Sophie przestępując z nogi na nogę. Większość ludzi opuściła już boisko, na którym odbywał się apel. Zostaliśmy tylko my i kilku rodziców.
- Oczywiście, że tak kochanie. Kocham was - Powiedziałam całując je obie w policzki i oddając im ich nowe nabytki. - Pokażcie tacie, będzie dumny - Dodałam jeszcze i spojrzałam przez ramię na Johna, który kołysał w ramionach małego Nicholasa.
- Tato, zobacz! - Zawołała Melanie wybiegając pierwsza w stronę swojego taty.
- Daj mi Nicholasa - Powiedziałam podchodząc do nich i wyciągając dziecko z rąk mojego męża, który teraz rozmawiał z bliźniaczkami. Z najmłodszym dzieckiem w ramionach podążyłam w stronę Matta siedzącego na ławce.
- Jak tam kochanie? - Spytałam siadając obok niego. Rozejrzałam się wokoło. Na boisku zostali już tylko nauczyciele zbierający sprzęt i my. Ja z Nicholasem na rękach i Matt siedzieliśmy na jednej ławce, a na drugiej John trzymał obie bliźniaczki na kolanach i coś im opowiadał. Słońce delikatnie świeciło, wiaterek powiewał rozwiewając moją sukienkę i włosy. Szeroko się uśmiechnęłam i objęłam swojego starszego syna.
- Chciałbym już chodzić do szkoły - Wyznał przykładając ucho do mojego dużego już brzucha.
- Matt, masz jeszcze na to czas. Ciesz się przedszkolem i zabawą - Zaśmiałam się wspominając jak ja w jego wieku ekscytowałam się szkołą. Potem mi to przeszło, bo kuzyni wyjaśnili mi, że tak naprawdę to nie jest przyjemne..
- Masz rację mamusiu. Wracamy do domu? - Spytał zeskakując z ławki.
- A co ty na to, żeby iść na lody, a później zajrzeć do cioci Nancy, wujka Jamesa, Vanessy i Adama?
- Tak! - Zawołał chłopczyk biegnąc w stronę ojca i swoich starszych sióstr. Zaśmiałam się cicho i przytuliłam Nicholasa.
- A ty moje małe serduszko? Jak się trzymasz? - Zaszczebiotałam do niego układając go na swoich kolanach i ostrożnie łaskocząc na bokach. Mój synek zaczął się śmiać i wymachiwać malutkimi rączkami, a ja na ten widok tak się wzruszyłam, że w oczach zalśniły mi łzy.
- To prawda, że wybieramy się do Nancy, Jamesa i ich dzieci? - Spytał John. Obok niego stały już bliźniaczki i Matt, a on sam postawił przede mną wózek dla Nicholasa.
- Najpierw wybieramy się na lody. Dla uczczenia pięknych świadectw naszych dziewczynek - Powiedziałam i włożyłam niemowlaka do wózka.
- W takim razie w drogę! - Zarządził John łapiąc za dłoń Matta. Bliźniaczki złapały się wózka po jego obu stronach i wyszliśmy ze szkoły.
+++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
jak potoczyły się losy bohaterów?
James i Nancy: wzięli ślub zaraz po narodzinach pierwszych dzieci Johna i Kate, adoptowali dwójkę dzieci. Szcześcioletniego Adama i dwuletnią Vanessę
Lucy i David: wzięli ślub, mają córkę Anastazję i czekają na narodziny synka.
Andrew: rozstał się z Christianą, która wyjechała i ślad po niej zaginął. Jego narzeczona ma na imię Amelia i mają razem dwumiesięczne bliźnięta: Debby i Josepha.
KONIEC ZAKOŃCZENIA PIERWSZEGO.
SYLWIA
wesołych wakacji <3 jak tam średnie? czerwone paski są? <3
jutro zacznę pisać zakończenie II tego opowiadania :)