CZĘŚĆ LIV (1)
- Że co?! Do końca cię pogrzało?! - Oburzyła się Nancy.
- Widzisz jakieś inne wyjście? Jeśli tak, to proszę bardzo, podziel się nim z nami! - Zdenerwował się John. Nancy nic nie powiedziała, patrzyła tylko na mnie z niepokojem. - No właśnie.
- John, ja nie dam rady - Wyłkałam.
- Dasz radę kochanie, ja to wiem. Już wiele przeszłaś, poradzisz sobie - Odpowiedział znów całując moją dłoń.
- Tak, dasz radę - Poparła go Elizabeth łapiąc mnie za drugą rękę.
- Jesteśmy przy tobie - Dodała Nancy niepewnie klękając obok i głaszcząc mnie po włosach.
- To boli - Jęknęłam.
- Kiedy będzie cię boleć ściśnij moje palce, to ci pomoże - Zaproponował mój narzeczony, a ja od razu z tego skorzystałam.
- Połamię ci je - Jęknęłam kiedy przyszedł kolejny bolesny skurcz.
- Trudno. Będziemy cierpieć razem, w końcu gdyby nie ja teraz byś nie rodziła - Zaśmiał się John.
- Gdzie jest James i ta położna? - Zapytałam kiedy ból był coraz bardziej nie do wytrzymania.
- Zaraz będą, spokojnie - Zapewniła Elizabeth.
- Kręci mi się w głowie - Wyznałam ściskając mocniej dłoń Johna.
- Kate, mów do nas! Mów coś, cokolwiek! - Panikowała Nancy i znów zaczęła płakać.
- Opowiedz nam jak będzie wyglądał wasz ślub - Podsunęła Elizabeth chociaż po jej policzkach też płynęły łzy.
- No dawaj kochanie, opowiedz im jak ma wyglądać nasz wielki dzień - Zachęcał mnie mój narzeczony.
- Nie chcę na ślubie żadnych róż, róże są oklepane - Zaczęłam spoglądając na Johna. Uśmiechnął się szeroko i pokiwał głową chociaż doskonale widziałam, że dalej się nie pokoi.
- Więc jakie chcesz kwiaty? - Zagadnęła Elizabeth zwracając na siebie moją uwagę.
- Chcę niezapominajki - Szepnęłam.
- Polne kwiaty na wesele? - Zmarszczyła nos Nancy.
- Masz rację, to głupie - Przyznałam jej rację i krzyknęłam z bólu.
- Nie, nie, nie. To wspaniałe. Oryginalne, piękne, urocze - John delikatnie odwrócił moją twarz w swoją stronę. - Na naszym weselu będą niezapominajki, a nie róże. Co dalej?
- No to skoro niezapominajki, to wszystko w odcieniach błękitu i delikatnego fioletu, racja dziewczyny? - Zagadnęłam.
- Tak, jak najbardziej. A w jakim miesiącu go planujcie? - Zapytała Nancy patrząc z niepokojem na mój brzuch. Zmarszczyłam czoło i chciałam podążyć za jej wzrokiem kiedy John przytrzymał moją twarz.
- Kocham cię - Powiedział.
- Ja ciebie też - Odpowiedziałam i znów próbowałam spojrzeć na swój brzuch, ale John wciąż mi to uniemożliwiał.
- Cokolwiek się nie stanie i tak będę cię kochał - Zapewnił.
- John, co się dzieje? - Zawołałam i odepchnęłam jego dłonie i spojrzałam na swoje ciało. Zrozumiałam o co mu chodziło. Całe moje spodnie były we krwi, kanapa również była już od niej brudna..
- Spokojnie, będzie dobrze - Wyłkała Elizabeth.
CDN.
SYLWIA
serdeczne pozdrowienia dla naszej kochanej Basi, która jest świetna i zdała dyplom w muzycznej <3
najcudowniejsza, najukochańsza, najlepsza.