Zaczełam płakac przez tą całą sytuacje i jeszcze ze jutro czeka na mnie poważna rozmowa

z Tomkiem , chyba dalej nie mogłam z nim byc..

Wróciłam do domu , nad ranem poszłam szybko pod prysznic

ubrałam się i akurat dzwonek do drzwi , bałam się wiedziałam ze to Tomek

- Hej Aniu - przywitał mnie smutnym głosem

- Hej, wejdź

- Musimy chyba porozmawiac

- Też tak sądzę.

- Słuchaj nie chciałam zeby tak wyszło, wszystko jest takie skomplikowane

wybacz mi nie mogę byc dalej z Tobą żałuje ze wogóle zaczełam bo bym Cie przynajmniej nie skrzywdziła

świetny z Ciebie chlopak, chce z Tobą utrzymywac kontakt rozmawiac imprezowac , ale ale

chyba do siebie nie pasujemy jako partnerzy..

Tomek stał jak otępiały a jego oczy wpatrywały sie w moje caly czas.

- Przemyslalem sobie to , nie chce byc z kims na siłe jezeli nic wielkiego nie czujesz to nie ma sensu

dla mnie zawsze bedziesz ważna , ale jakos musze dac sobie rade, tez mam nadzieje ze nie bedziemy urywac kontaktu.

Chyba zauważyłam w jego oczach łzy , ale szybko dał mi buziaka w polik i wyszedł.

Matko święta nigdy sie tak nie czułam niby kamien z serca ze zrozumiał ale mialam wyrzuty

sumienia.

Pojechalam do szpitala do Marka

Weszłam do niego, zoaczyłam jak leży bez ruchu zapadnięty w sen.

Usiadłam koło niego , wziełam jego dłoń i mocno zacisnełam

płakałam , mówiłam zeby mi tego nie robił ze wszystko mu wybacze niech tylko sie obudzi

ale nadal nic, wtedy zrozumiałam że nie warto mieć jakich kolwiek kwasów , że

nie warto sie kłócić , tylko trzeba sie cieszyc kazdą wspaniałą chwilą bo nigdy

nie wiadomo co sie może wydarzyć.

Siedząc tam tyle godzin , zrozumiałam że jest dla mnie najważniejszy

że nikogo tak bardzo nie kocham i nie kochałam, że chce byc przy nim juz zawsze

i patrzeć codziennie na jego piękny szczery kochający uśmiech

pomimo ze cierpiałam te 4 miesiace przez niego, miłość moja jest silniejsza

i czułam że może wybaczyc, że to musiało byc po coś żebyśmy uświadomili sobie

jak dla siebie jestesmy ważni.

Tak wtedy siedząc przy nim zrozumiałam wszystko.