Obudziłam się jak nigdy o 7, podeszłam do okna - słońce już świeciło i zapowiadało słoneczny, radosny dzień, lecz nie dla mnie. Codziennie robię dużo ćwiczeń, aby zgubić męczące mnie kilogramy. Poszłam do łazienki, weszłam na wagę i w myślach mówiłam sobie "Na pewno mi się udało". Na wadze zobaczyłam liczbę 63kg. "No nie" - pomyślałam "Myślałam że będzie lepiej".
Jestem prawie przeciętną dziewczyną, prawie ponieważ jestem grubsza niż inne dziewczyny. Próbuję schudnąć od paru miesięcy a efektów nie ma. Mam aż 170 wzrostu. Rodzice mówią że na mój wzrost, ta waga jest dobra, ale ja tak nie uważam i nic ani nikt tego nie zmieni...
Pod szkołą byłam o 7.40. Odetchnęłam ciężko rześkim powietrzem i ruszyłam w stronę szkolnych drzwi. 1 lekcję miałam na II piętrze. Schody robiły dla mnie zawsze dużo problemu, ale nie dziś, szłam spokojnie i powoli myśląc, kogo spotkam pod salą. Miałam nadzieję, że moją najlepszą koleżankę, ale pomyliłam się. Pod salą stał on - ten, kto mnie najbardziej rani - Tomek
- O proszę, kto to przyszedł pod salę - zaczął
- Proszę cię skończ - mruknęłam - nie mam ochoty na twoje docinki
- To będziesz mieć - syknął i złapał mnie mocno za nadgarstek
- Zostaw ją ! - krzyknął jakiś chłopak
- Bo co? - odpowiedział Tomek - zabronisz mi?
- Żebyś wiedział - i uderzył go z całej siły w twarz, złamał mu nos.
- Co tu się dzieje ? - spytała nauczycielka, która miała akurat dyżur na II piętrze
- Bo proszę pani - zaczął Tomek - on mnie uderzył - to był właśnie Tomek, nauczycielki 'leciały' na jego ładne oczy i zawsze były po jego stronie - nawet nie wiem dlaczego mnie uderzył, ja tylko rozmawiałem z Olą ( to właśnie moje imię ) - w oczach Tomek miał łzy
- We 3 pójdziecie do dyrektora, no już, raz raz - pokazała na nas
Pani Zożyńska nie była jak inne nauczycielki, nie słuchały tłumaczeń Tomka tylko kierowała uczniów od razu do dyrektora. Była sroga i postawna, chyba dlatego dobrze uczyła Biologi i chyba dlatego też nie miała męża, ani dzieci...
Moje myśli przerwał chłopak, który mnie obronił
- Już jesteśmy - powiedział i lekko się uśmiechnął w moją stronę
- Dobrze - odpowiedziałam nieśmiało
- Jestem Mateusz - podał mi swoją dłoń
- Ola, miło mi - posłałam mu uśmiech
- No już koniec tych amorów - przerwała nam pani Zożyńska - wchodźcie do dyrektora, i grzecznie mi tam!
Weszliśmy. Pokój był na tyle duży że wszystkie meble się tam mieściły, ale też na tyle mały że staliśmy w strasznym ścisku przed biurkiem dyrektora. Ściany były pomalowane farbą o kolorze mocnego czerwieniu, wszystkie meble były z bardzo ciemnego drewna co nadawało gabinetowi dziwną atmosferę i odczucia.
- Co się stało? - spytał dyrektor
No i oczywiście zaczął Tomek, czasami gdy tylko mówił coś, co nie było prawdą Mateusz mu przerywał krótkim zdaniem typu "wcale nie"
Gdy Tomek przestał mówić, dyrektor spojrzał na mnie i powiedział
- Teraz ty, powiedz o co się stało
Poczułam jak zimny pot mnie oblewa, oddech drży a serce szybciej bije. Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za rękę i mówi do ucha "Nie bój się, jestem z tobą"
To jedno zdanie dodało mi odwagi. Zaczęłam mówić dyrektorowi wszystko tak jak było, czasami aż łzy mi podchodziły do oczu, ale mówiłam sobie w duchu że jestem silna.
Skończyłam. Czułam wzroki wszystkich 3 na sobie - dyrektora, Mateusza i Tomka. Ten ostatni patrzył na mnie z wielką złością
- To ta gruba świnia zaczęła - krzyknął nagle Tomek
Wiedziałam że to tyczyło się do mnie i poczułam ból po lewej stronie - serce.
Przed oczami zachodziła mi mgła a świat wirował. Czułam jak osuwałam się na podłogę. Ostatnie to co pamiętam to to, że Mateusz stał nade mną a dyrektor krzyczał na Tomka.
__________________________
HEJ, JAK WAM SIĘ PODOBA 1 CZĘŚĆ? JEŻELI KTOŚ TO CZYTA, TO MIŁO BY BYŁO JAKBY SIĘ POKAZAŁ (DAŁ KOMENTARZ LUB FAJNE)
NIE DŁUGO UKAŻE SIĘ CZĘŚĆ 2
PZDR :)