na cześć śmierci mojego kotka [*]
- Co za blask strzelił tam z okna?
- Wypierdalaj cwelusie, wykąpać się spokojnie nie można?!
Mózg to bardzo fajna sprawa. Każdy chłopak powinien taki mieć.
Najlepiej się bawię pod prysznicem.
Jesteś taka niska że możesz mu loda robić na stojąco.
- Mam dla pani złą i dobrą nowinę.
- zła?
- Musimy Pani amputować piersi.
- a dobra?
- dużo pani nie straci.
Zachowujesz się jakbyś trzymała gówno w dupie.
a ty odszedłeś, nie pytając nawet czy poradzę sobie bez ciebie .
Powiedz mi dziewczyno, ile razy błagałaś o przebaczenie, dobrze wiedząc że nic złego nie zrobiłaś. Ile razy płakałaś w samotności wiedząc że to nie pomoże. Ile razy coś w sobie zmieniałaś, tylko po to by być dla niego idealną. Przecież twoją definicją miłości nie jest cierpienie, nie poświęcaj się dla kogoś kto ma Cię w dupie.
Me gusta moja koleżanka jako szmata do podłogi.
- EJ, ŚCISZ TO GÓWNO GÓWNIARO.
- Mamo ale to Nossa, nossa Assim vocę me mata Ai.
- To dlaczego tak kurwa cicho?
-Synek jak tam w szkole?
- dostałem 1.
- Co?! Ty gówniarzu! za co?!
- za wypracowanie które mi napisałaś.
- Ile dałaś za spodnie?
- cztery razy.
- Za co siedzisz?
- ukradłam owoce w Pet Party.
Spojrzała na niego przez palce krzycząc. - Przestań! to boli. - Podszedł i uniósł jej podbródek po czym z całej siły uderzył w twarz. - Masz za swoje, głupia kurwo. - krzyczał śmiejąc się. - Ty skurwysynie. - jęknęła spodziewając się następnego ataku, tym razem kopną ją w żebra sprawiając że jej serce na parę sekund zamarło. Zwijając się z bólu zauważyła pod szafką broń, wyciągnęła rękę próbując dosięgnąć pistoletu. Złapał ją za nogi ciągnąc do drugiego pokoju, w ostatniej chwili złapała broń, pociągneła spust i kula wystrzeliła w jego kierunku. Zapanowała cisza, słychać było tylko jej łzy rozbijające się o podłogę salonu.
Łzy rozmazały jej widok na przestrzeń a ból w łydkach nie pozwalał jej dalej biec, mimo tego zacisnęła pięści i brnęła dalej, dobrze wiedziała że jest na tyle silny by to zrobić. W końcu dotarła do miejsca w którym miało dojść do wypadku, z przemęczenia upadła na kolana by odpocząć, zebrała piach w dłonie i uniosła głowę w chmury błagając Boga. - Daj mi szansę, proszę. - Przerwał jej głos mężczyzny dobiegającego z mostu, nie zastanawiając się pobiegła w stronę dobiegającego się głosu, wiedziała że to on. Pociągnęła go mocno za rękę przyciskając jego ciało do klatki piersiowej, spojrzała w górę i wyszeptała. - dziękuję.
Śnieg padał szybciej niż moje łzy, w dłoni trzymałam zdjęcie mojej wspaniałej rodziny, rozmyślając czy tak naprawdę warto ich stracić, nawet nie poczułam tego że umieram, że w jednej chwili wszystko stracę.