podobno ludzie wracają wtedy, kiedy kończą im się miejsca, do których mogliby uciec.
łatwiej jest odbudować zburzone miasto, niż zburzone zaufanie.
byliśmy zbyt dumni, by się do siebie odezwać. nie wiedzieliśmy, że ciszą niszczymy przyszłość.
czasem musimy zostać zranieni, by stać się silniejsi. zawieść, by wiedzieć. przegrać, by zyskać. czasem musimy się rozpaść, by na nowo stać się całością.
ważne jest mieć przy sobie osobę, której możesz powiedzieć wszystko. nie bać się jej reakcji, mówić to, co się myśli.
kiedy człowiek poskleja wszystkie swoje kawałki w jedną całość, to nawet jeśli wygląda na nietkniętego, nigdy nie jest już taki sam, jak przedtem.
wtedy zaczynasz rozumieć, że nic nie dzieje się dwa razy. już nigdy nie poczujesz się tak samo. nigdy nie wzniesiesz się trzy metry nad niebo.
to smutne, że po prostu coś się kończy. że masz jeszcze nadzieję, że to się odbuduje, że będzie jak dawniej. ale z drugiej strony wiesz, że tak nie będzie. tyle razy przejechaliśmy się na niektórych osobach, a mimo to kochamy, pragniemy a potem cierpimy.
Wiesz, wydaje mi się, że zabrakło nam sił, by walczyć. Mieliśmy miłość i siebie, i to by wystarczyło. Pozwoliliśmy odebrać sobie to wszystko, tak z dnia na dzień, stracić coś, co dawało szczęście. Zależało nam, ale co z tego, jeśli żadne z nas nie wyciągnęło ręki, by schwytać to, co upadało. Nasze uczucie rozbiło się na kawałki niemożliwe do sklejenia, a każde z nas poszło w swoją stronę. Przegraliśmy i nie wzięliśmy udziału po raz kolejny. Byliśmy zbyt słabi, by wygrać wojnę o naszą własność, o szczęście, o miłość.
problem tkwi w tym, że pewni ludzie są niezastąpieni.
choć raz postaw się w mojej sytuacji, a potem opowiedz jak było.
w życiu potrzebna jest wyłącznie pewność siebie, wiedza i mnóstwo bezczelności.