Siedzieli razem na ławce jak co wieczór, rozmawiając jak zwykle o tym co popadnie. W pewnym momencie, kiedy kolejny nieistotny temat sięgał kresu, ona zdecydowała, że mu zaufa. Zwykłe gadanie, przerodziło się w poważną rozmowę.Nie chciała zrozumienia, ani współczucia, zbyt wiele razy słyszała te słowa, które stały się dla niej niemalże fałszywe.Kiedy wyrzuciła z siebie, wszystkie te wspomnienia które ją gnębiły, lecz jednocześnie sprawiły,że stała się ta osobą z którą on teraz siedział,niepewnie zerknęła na niego, a on wpatrzony w nią jak nigdy dotąd, ujął jej dłoń w swoją i powiedział ' Nie powiem, że rozumiem bo nie rozumiem, to twoje wspomnienia, ja nigdy nie byłem w takiej sytuacji, ale powiem ci jedno, zawsze możesz na mnie liczyć mała, samą cię nie zostawię z tym wszystkim' Słysząc to poczuła jak po jej po liczku spływa łza, ale wiedziała, że ta była jedną z tych szczęśliwych.
Rozmawiłaś z nim prawda? _ Spojrzał na mnie tym przenikliwym wzrokiem którego tak nienawidziłam. Patrząc w ziemie cicho powiedziałam,- tak rozmawiałam. - Ale dlaczego? Nie rozumiem, przecież sama mówiłaś ze jeśli kiedykolwiek będzie chciał do ciebie wrócić, i będzie cie prosić o wybaczenie, od razu powiesz mu nie. Dlaczego to zrobiłaś? _ Powiedzieć ci dlaczego? Z głupoty. Bo jestem naiwna, i wierze ze ludzie się zmieniają, nawet takie osoby jak on. Myślisz że nie wiem że źle zrobiłam? Wiem. Ale moja chora miłość do niego nie pozwala mi inaczej postępować, brakowało mi jego głosu, dotyku i ciepła, i nie mów mi ze mnie zostawi po raz kolejny bo dobrze o tym wiem, ale tak to już ze mną jest kiedy kogoś kocham potrafię wybaczyć wszystko , nawet jeśli wiem ze popełniam błąd i to odbije się na mnie potem w postaci cierpienia.
Leżała na łóżku, nie liczyła już na nic. Od kilku dni ten sam schemat powtarzał się w jej życiu. Dzwonił robiąc jej nadzieje na to, że niedługo przyjedzie, po czym perfidnie ja burzył z każdym kolejnym telefonem wymyślając to coraz słabsze wymówki. Miała dość, czuła się oszukana i zdradzona. W myślach przeklinała sama siebie za to ze dala się tak łatwo nabrać na jego słowa. Monotonnie wbijała wzrok w ekran telewizora, chociaż i tak nie docierało do niej to co działo się na ekranie. Myślami była daleko z nim. To bezsensu powtarzała sobie, lecz słowa do niej nie docierały. Skrzypienie starej podłogi wyrwało ja z zamyślenia Mamo, mówiłam ci, że nie jestem głodna Obróciła się w stronę drzwi od swojego pokoju. Nie ujrzała w nich mamy, lecz jego. Stał w ich framudze niepewny czy powinien zrobić kolejny krok w jej kierunku. _ Wejdź _ powiedziała głosem tak chłodnym i pełnym nienawiści , ze gdy się do niej zbliżył nie był pewny czy patrzy na ta sama osobę co kiedyś. Przysiadł na jej łóżku spoglądając niepewnie w jej stronę, bał się tego co ujrzy w jej oczach. Ona nie potrafiła już dłużej się maskować, ilekroć spoglądała w jego kierunku oczy jej się szkliły a ból pod postacią cierpienia jakie doznawała przez niego nasilił się jeszcze bardziej, teraz kiedy był tak blisko. _ No powiedz to, powiedz ze już mnie nie kochasz. Ze to koniec. No dalej, czekam _ Wykrzykiwała te słowa nie patrząc w jego oczy, chciała mu pokazać ze jest silna, i wcale jej już nie zależy. Zaciskając zęby zebrała się w sobie aby spojrzeć w jego oczy, i gdy tylko na chwile pochwyciła jego spojrzenie, zamilkła. Pierwszy raz widziała w jego oczach coś takiego, coś czego nie potrafiła nawet nazwać. " Nie mogę ci powiedzieć ze to koniec, chyba ze chcesz abym skłamał. Wiem ze wiele się prze zemnie wycierpiałaś, wiem jakie to było dla ciebie cholernie bolesne, ale jedyne co mam na swoje usprawiedliwienie to te 2 słowa. Kocham cie. Jeżeli nie będziesz chciała mnie znać to zrozumiem ale ja... no.. _ zamknij się już i mnie przytul powiedziała drżącym głosem. _ " Dziękuję _ wyszeptał do jej ucha, po czym ona poczuła jak po raz kolejny ogarnia ja poczucie bezpieczeństwa jakiego była wstanie doznać tylko w jego ramionach.
miesiąc po zerwaniu. szłam na spacer, kiedy dostrzegłam Go stojącego na mostku. cholera, właśnie tamtędy chciałam iść. nie ma mowy, przez Niego nie będę zmieniać swoich planów. mimowolnie poprawiłam włosy i weszłam na mostek. wpatrywał się w wodę. może mnie nie zauważy ? a skądże. może poznał moje kroki. spojrzał. miał nieodgadniony błysk w oczach. - Cześć. - zaczął. nie odpowiedziałam, patrzyłam na Niego, a przez głowę przepływało mi jednocześnie tysiąc myśli i setki wspomnień. serce waliło jak szalone, wystukując całkiem nowy rytm.- Jak tam ? -spytał. tak po prostu, jak starą znajomą. ale widziałam, nie jest Mu to spotkanie obojętne. -Jak tam ?! Jak śmiesz pytać mnie o takie rzeczy ! Zniszczyłeś mi życie, zabrałeś ze sobą całe dwa lata mojego istnienia i pytasz jak tam ?! Nigdy nie zrozumiesz jak cierpiałam ! - Ależ zrozumiem. Też cierpiałem. Nie mogę przestać Cię kochać, kurwa ! -krzyknął po czym przyciągnął mnie do siebie. wtuliłam się w Niego wylewając łzy szczęścia.