PEZET
Wziąłbym łyka i o nic nie pytał, pocałowałbym Cię w usta, by poczuć smak życia.
Odwrócił się, przyłożył sobie lufę do skroni, gdyby miało nie być jutra - tak właśnie bym zrobił.
I do jutra byłbym martwy, kurwa, przyżekam. Chyba to zrobię, bo jutro nic mnie nie czeka.
Zadzwonił do Ciebie, mówiąc, że jestem zmęczony, przeładował skroń i przyłożył lufę do skroni.
Już tylko zimny pot oblewa mi skronie, i zimny bols płynie po stole,
I migają światła, i wirują pokoje, boję się postawić krok, jakbym był na balkonie.
I nie mogę złapać tchu i łapię paranoje, i unoszę się nad tłum,
co zostaje na dole, i znowu chyba gdzieś łączą się nasze dłonie.
Nie czuję nic i nie wiem, co robię, a serce bije 3 razy szybciej niż w normie.
Wstaje dzień, ja upadam i wstaję, całujesz mnie, robisz to nawet fajnie.
Cucisz mnie, budzisz mnie, zmartwychwstaje, podnoszę się - nie przestajesz.
marta.