Opowiadanie - rozdział VIII - "Ucieczka"
W końcu po tygodniu wyszła z domu. To tylko zwykły spacer. Było ciemno kiedy idąc, starała się wygrzebać słuchawki z kieszeni brązowego płaszcza. Mijając sąsiednie podwórko, zauważyła dwie ciemne postacie, które stały obok drzew.
Przestraszyła się i wyciągnęła telefon. Zadzwoniła do Ali. Stwierdziła, że może jeśli będzie rozmawiać to mężczyźni nie podejdą do niej wystarczająco blisko, na tyle aby mogła uciec. Udało się. Zgubiła ich między blokami. Pobiegła szybko koło szkoły, na przystanek. Wbiegła do autobusu, nie zwracając uwagi na miny pasażerów. Kiedy pojazd ruszał, dziewczyna zerknęła przez okienko. Mężczyźni dopiero dobiegali do przystanku.
******************
Wysiadła blisko centrum miasta. Jedyne co przyszło jej do głowy to dom Adama. Tylko tam jej nie znajdą. Podbiegła pod jego blok. Widząc wybiegające postacie zza rogu dalszego bloku, skręciła w prawo i wbiegła przejściem na podwórko. Spoglądnęła na jego okno. Światło się nie świeciło.
- Tylko nie to - pomyślała i wyciągnęła telefon.
Wykręciła jego numer.
- Paula to ty?
- Tak, cześć. Jesteś może w domu?
-Niestety nie. Jestem teraz na mieście.
Przełknęła głośno ślinę.
-A długo ci jeszcze zejdzie? - zapytała z nadzieją.
- Nie wiem, dopiero wyszedłem. A dlaczego pytasz ?
- Tak tylko... Gdzie jesteś ? Daleko?
- No, w galerii. Coś się stało?
- Nie, nie. Nic.
- A gdzie Ty jesteś?
- Na twoim podwórku... - urwała słysząc coraz głośniejsze głosy. Było już za późno. - Adam?
-Tak?
-Gdyby coś mi się stało to pamiętaj... ,że.., że cię kocham - łzy napłynęły jej do oczu - i zawsze będę cię kochać.
- Ale zaraz... co się dzieje? Paula?!
Nie odpowiedziała. Rozłączyła się, schowała telefon do kieszeni. Teraz było już za późno. Na cokolwiek. Ruszyła naprzeciwko nieznajomym.
Fajne ? Tak czy nie ?