Część 21
Nathan stwierdził, że moją wewnętrzną metamofrozę zaczniemy od jedzenia. Obiecał, że przypilnuje mnie, bym nie oszukiwała więcej organizmu. Wydawało się to dla mnie złudne i głupie, bo nie zamierzałam zrezygnować z tabletek. One dawały mi to, czego chciałam. Ciężko by mi było z nimi skończyć.
Tego samego dnia zabrał mnie do japońskiej restauracji. Było to dla mnie szalone i niedorzeczne posunięcie, jednak protesty na nic się zdały. Chłopak nie zamierzał się poddać.
- Jadłaś kiedyś sushi? - spytał beztrosko, przeglądając menu.
- Nie - odpowiedziałam, wpatrując się z niedowierzaniem w towarzysza. Był niemożliwy.
- Cudownie - uśmiechnął się. - Zaraz będziesz miała szansę spróbować - powiedział i odłożył kartę dań na stół. - Jestem ciekawy, czy ci posmakuje.
- Nathan... - szepnęłam cicho, ale nie dokończyłam zdania. Sama chciałam jego pomocy, nie mogłam zrezygnować po pierwszych godzinach.
- Hm? - Spojrzał na mnie z troską w oczach.
- Nie tak to sobie wyobrażałam - powiedziałam dopiero, gdy chłopak złożył zamówienie.
- Więc jak?
Zbył mnie tym pytaniem. Prawda była taka, że nigdy na myśl mi nie przyszło, że będę kiedykolwiek potrzebowała czyjejś pomocy. Tym bardziej nie planowałam, jak ma to wyglądać.
- Problem nie leży w moim odżywianiu się - spróbowałam z innej strony.
- Z tego, co mi wiadomo, wynika, że nie potrafisz zaakceptować samej siebie, co jest równoznaczne ze wzmożonym pragnieniem dążenia do idealnej sylwetki - tłumaczył jak nauczyciel przykład równania matematycznego osobie, która nie załapała za pierwszym razem.
Nic nie odpowiedziałam, bo kelner przyniósł przystawki i napoje. Spojrzałam na zieloną sałatkę i automatycznie wzięło mnie na wymioty. Składała się z błyszczących, obślizgłych liści przyprawionych dziwną, brązowo-złotą przyprawą.
- Radzę tego nie jeść - szepnął Nathan dyskretnie.
- Co to właściwie jest? - Zatkałam nos, bo poczułam mocny zapach, który przyprawił mnie o kolejne dreszcze i ruchy wymiotne.
- Sałatka z glonów Wakame - odpowiedział swobodnie, co wydawało się nie na miejscu.
- Z glonów? Serio?! - wykrzyczałam i odsunęłam talerz jak najdalej. - I ty mówisz o tym tak spokojnie? Fuuu!
- Niektórzy ludzie uważają to za przysmak - mruknął i zaśmiał się z mojej miny. - Jesteś prawie tego samego koloru, co sałatka!
- Zabawne - warknęłam i odwróciłam głowę.
Sięgnęłam po szklankę, ale zatrzymałam dłoń w miejscu.
- Czy chociaż mogę nie obawiać się napoju? - spytałam, podziwiając śmieszny, okrągły owoc pływający na dnie.
- Spokojnie - starał się powstrzymać śmiech - to morela w winie musującym.
Sushi przynieśli nam po paru minutach. Nathan wybrał różne rodzaje, bym mogła skosztować jak najwięcej z nich. Przyglądałam się jedzeniu, wydłubując ryż ze środka.
- Spróbuj wepchać całe do ust, w takim wydaniu smakuje najlepiej - poradził mi, czekając aż zacznę jeść.
Posłuchałam jego rady i niechętnie wykonałam polecenie. Zaczęłam powoli rzuć, a specyficzny smak rozszedł się po kubkach smakowych. Odruchy wymiotne powróciły, jednak była to automatyczna reakcja organizmu na jedzenie w końcu od dawna nie spożywałam normalnych posiłków. Spróbowałam przełknąć całą zawartość ust, walcząc z własnym ciałem. Cudem mi się udało. Każdy kolejny kęs był dla mnie mordęgą.
W pewnym momencie nie wytrzymałam. Poczułam z sąsiedniego stolika zapach glonów i zatkałam usta. Szybko pobiegłam do łazienki. Na szczęście zdążyłam dotrzeć do toalety. Skończyło się na tym, że zjedzone sushi zwróciłam z powrotem.
Po jakimś czasie powróciłam do stolika, gdzie czekał na mnie chłopak. Spojrzał czule w moje oczy.
- Może powinniśmy zacząć od czegoś lżejszego - powiedział zawiedziony.
Nie odpowiedziałam, tylko wytarłam załzawione oczy. Nie byłam przygotowana na taką reakcję. Myślałam, że mój organizm normalnie przyjmie większą dawkę jedzenia. Niby dziennie jadłam śniadanie, ale nic więcej. Czy to wystarczyło, bym odzwyczaiła się od pożywienia?
- Chodźmy już stąd - poprosiłam.
Poczekaliśmy, aż kelner spakuje nam jedzenie na wynos i wyszliśmy. Wieczorny chłód od razu owiał odkryte fragmenty mego ciała. Zatrzęsłam się i opatuliłam bardziej kurtką.
- Czy to nie twoja koleżanka? - spytał Nathan, gdy staliśmy przed restauracją.
Podniosłam głowę i ujrzałam Lexi po drugiej stronie ulicy. Pomachałam jej, a gdy mnie zauważyła, podeszła.
- Hej - powiedziałam radośnie i przytuliłam się do dziewczyny.
- Cześć - odpowiedziała sztywno.
Coś było nie tak... I nie chodziło mi o jej małomówność. Każdy jej gest i ruch był pozbawiony jakichkolwiek emocji. Zachowywała się tak tylko wtedy, gdy była zła lub wkurzona.
- Coś się stało? - zapytałam, a ona spojrzała na mnie.
- Wiesz, niektórzy podejrzewają, że to ty pierwsza zdradziłaś Lucasa. Może naprawdę wolisz dziewczyny, chociaż - przewierciła Nathana wzrokiem centymetr po centymetrze - sama już nie wiem.
Inni zdjęcia: 1407 akcentovaAktualne zdjęcie dawstemoja śliczna patkigdmoja kicia patkigdja patkigdja patkigd:) dorcia2700Dzień kobiet szarooka9325... thevengefulone... thevengefulone