Wieczory są w tym wszystkim najgorsze. Siedzisz w zupełnie ciemnym pokoju i starasz się wmówić sobie, że wszystko jest w porządku. Starasz się myśleć o czymś innym, puszczasz swoją ulubioną piosenkę, która poprawia Ci humor i nagle wyłączasz to wszystko i zdajesz sobie sprawę, że już nie możesz. Że nie ma nikogo przy Tobie a łzy jakoś tak same zaczynają spływać po policzkach.
Jesteśmy młodzi, łapmy chwilę. Pytasz po co? Na pewno będzie spoko, raz się żyje.
A jeśli pójdzie coś nie tak, i siebie znać nie będziemy już ? Nie powiem, jak mi Ciebie brak, bo nie ma takich słów..
W świecie gdzie jedynym pytaniem jest: o co tutaj tak właściwie chodzi?
Wiem, że czasem trudno mnie zrozumieć i łatwiej byłoby przeprogramować mikrofalówkę żeby kosiła trawnik.
A jeśli umrę dzisiaj w nocy , ilu ludzi będzie to obchodzić ? Ilu z nich , dowiedziawszy się o śmierci zawsze uśmiechniętej dziewczyny , upadnie na ziemię , będzie jęczeć , płakać , krzyczeć , że chce mnie z powrotem ? Ilu osobom będzie mnie żal ? Ile osób po mojej śmierci będzie kochać mnie bardziej , a ile mniej ? Powiedz mi , proszę .
Są takie dni, że mam ochotę nakleić sobie na plecy kartkę z napisem: "zostawić w spokoju".
Jestem typem dziewczyny, która dusi wszystko w sobie, ale nie prosi o pomoc, bo liczy na to, że oczy powiedzą wszystko.