Gdy będę już na skraju załamania i nie będę dawała rady dłużej, być może wtedy
pójdę do Ciebie i wymuszę z siebie te dwa słowa, których na dzień dzisiejszy i na chwilę
obecną nie jestem w stanie powiedzieć nawet na głos.
Znów czuję ten ból w klatce piersiowej, który nie pozwala mi normalnie funkcjonować.
Pamiętam tamten dzień dokładnie - pogoda była piękna, świeciło słońce, było
ponad 20 stopni, śpiewały ptaki, tylko ja szłam parkiem ze złamanym sercem.
Nie dawno chcieliśmy być - się nie udało, później postanowiliśmy odejść - to też
nam nie wyszło, a teraz stoimy gdzieś pomiędzy i brak pomysłu co dalej.
Chętnie oddam wspomnienia w niekoniecznie dobre ręce.
Po prostu niech ktoś je ode mnie weźmie.
Gdybyśmy nie tracili osób które kochamy, nie wiedzieli byśmy ile dla nas znaczą.
Pragniemy miłości, chociaż to właśnie ona zabija.
Żyję dla Ciebie, a Ciebie nie ma.
Nie żal mi tych słów, które wypowiedziałeś. Żal mi tych, które
zatrzymałeś w sobie, a które mogłyby wszystko wyjaśnić.
Możesz sobie myśleć, że zapomniałam i że juz mi przeszło.
Ale nie umiem. Bo Ty, kochanie, jesteś chorobą nieuleczalną.
Bo każdy wie jak boli upadek, ile łez kosztuje miłość,
jak dobija samotność i ilu sił potrzeba, by żyć.
Pobawisz sie ze mną? Kiedyś kolega nauczył mnie bawić
sią w taką fajną zabawę - "Miłość" się nazywała.
Kazdy papieros przestaje być papierosem, wraz z wypaleniem sie upchanego
w nim tytoniu, a każdy związek przestaje być związkiem w momencie gdy wypali
sie zawarta pomiedzy dwojgiem ludzi miłość.