Marlena tworzyła z Mateuszem piękną parę. Byli ze sobą od 3 lat. Wszystko zaczęło się dawno temu. Znali się od dziecka, chodzili do tych samych szkół. W trzeciej klasie zostali najlepszymi przyjaciółmi. W tej klasie Mateusz podarował jej dwie kartki na walentynki. Po jakimś czasie odsunęli się od siebie, współistnieli przechodząc z klasy do klasy. Marlena była chuda, zawsze była najniższa w klasie. Mateusz nieustannie darzył ją sympatią, ale nie zauważył jednak jak przeobraża się w atrakcyjną kobietę. Nie wychodzili nigdzie razem, na bal maturalny poszli osobno. Gdy po czterech latach na Uniwersytecie Warszawskim wpadli na siebie, Mateusz uświadomił sobie jaki był głupi. Marlena nie była już chuda i niska. Jaką ją zapamiętał. Była piękna. Miała jasne włosy i błękitne oczy. Zaproponował jej kawę, zaczęli regularnie się spotykać. I tak od początku zaczęła się ich miłość. Marlena nie miała lekko w dzieciństwie. Nie znała swoich rodziców, wychowała ją ciocia. Jej rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Wracali wtedy z nad morza, jej tata Tadeusz zjechał na przeciwny pas, nie wiadomo dlaczego, może był strasznie zmęczony i usnął. Zderzyli się czołowo z ciężarówką. Oboje zginęli na miejscu. Marlena mówiła o nich same pozytywne rzeczy, chociaż ich nie pamiętała. Miała zaledwie 2 lata gdy zginęli. Mateusz zawsze ją wspierał. Cieszyła się z tego powodu. Miała osobę na której mogła polegać. Zawsze pomagał jej w problemach. Nadszedł 14 luty. Mateusz zaproponował Marlenie spotkanie. Właśnie wtedy poprosił ją o rękę. Marlena była szczęśliwa, była to ich 3 rocznica odkąd byli razem, a teraz kolejna tak cudowna wiadomość w ten wyjątkowy dzień. Datę ślubu ustalono na 12 września. Oboje byli podekscytowani. Lecz trwało to krótko. Pewnego dnia Marlena wróciła zdenerwowana ze szpitala. Chciała powiedzieć o wszystkim swojemu narzeczonemu.
Hej. Mateusz muszę Ci o czymś powiedzieć.
Cześć misiu. Poczekaj chwilkę, zaraz skończę wypełniać ten dokument i znajdę czas aby z Tobą porozmawiać. odpowiedział. Marlena czekała, mijały kolejne minuty. W końcu po godzinie Mateusz znalazł dla niej czas.
O czym chciałaś tak porozmawiać? zapytał.
Mateusz nie wiem jak to się stało, przecież zdrowo się odżywiam, dbam o siebie&
-ale kochanie co się stało? zapytał ponownie.
lekarze podejrzewają u mnie raka. odpowiedziała.
Marlena wybuchła płaczem, Mateusz też nie powstrzymywał łez. Nie wiedział co ma myśleć. Dlaczego przytrafiło się to właśnie jego ukochanej? Przytulił ją mocno do siebie, jakby miałby to być ostatni raz, nie chciał wypuścić jej z objęć. Powiedział :
- kochanie, wiem , że przez najbliższy czas będzie nam ciężko. Ale zobaczysz przezwyciężymy to . Musimy dać radę. Wyjedziemy do najlepszej prywatnej kliniki. Abyś tylko wyzdrowiała.
Marlena bardzo się ucieszyła, że może na niego liczyć, przynajmniej w nim miała wsparcie. Minął miesiąc. Marlena przeszła jedną operację. Lekarze próbowali usunąć raka. Zaczęła też chemioterapię. Wszystko odbywało się w Polsce. Para nie miała dość gotówki aby wyjechać za granicę. Po jakimś czasie u Marleny wykryto przeżuty. Dziewczyna była załamana. Nie mogła pogodzić się z tym, że właśnie ją to spotkało. Podczas długich pobytów w szpitalu, Mateusz raz na jakiś czas ją odwiedzał. Rzadkie wizyty , tłumaczył tym, że ciągle pracuje. Ona go rozumiała. Poznała wiele miłych osób w szpitalu. Nie zwracała już tak uwagi na to, że Mateusz tak rzadko ją odwiedza. Próbowała radzić sobie z tym wszystkim sama. Gdy on do niej pisał, wiadomości dawały jej więcej radości niż tabliczka czekolady, którą tak uwielbiała. Wolałaby, aby on odwiedzał ją osobiście , ale gdy tłumaczył się tym, że nie ma czasu ,, cieszyła się z tego głupiego smsa. Gdy pewnego razu wpadł do niej późnym wieczorem powiedział:
- Skarbie przepraszam, że nie wpadam tu tak często jak kiedyś. To wszystko przez pracę. Szef ciągle wymaga coraz więcej, nie mam już siły..
Dziękuje, że chociaż czasami przy mnie jesteś. I tyle mi wystarczy. Kocham wiedzieć, że oddycham tym samym powietrzem co Ty. Kocham zapach Twoich włosów, kolor Twoich oczu. Codziennie dajesz mi siłę, na kolejne dni. Nie wiem, może kiedyś nadejdzie czas rozstania, nie mam pewności, że gdy rano się obudzę zobaczę Twoją buzię. Ale wiem, że wytrzymam, wytrzymam dla Ciebie. powiedziała Marlena.
Mateusz nic nie odpowiedział. Porozmawiali trochę ze sobą. Przed północą wrócił do domu. A ona spędzała kolejną noc w szpitalu. Były dni, kiedy miała wszystkiego dosyć. Miała wtedy ochotę przytulic się do Mateusza, ukoić strach. Ale nie odwiedzał jej. Oddalili się od siebie jeszcze bardziej . Pewnego razu dostała od Mateusza list. Został on dostarczony dwa miesiące przed ustaloną datą ślubu. Napisała jej wtedy, że poznał nową kobietę. Zakochał się w niej. Zbyt rzadko miał kontakt z Marleną. Tłumaczył wszystko jej pobytem w szpitalu. Piał, że przez to wszystko tak się od siebie oddalili. Napisał także , że wyjeżdża do Włoch. Marlena nie mogła się pozbierać. Po raz drugi straciła osobę, na której jej tak cholernie zależało. Nie chciała tak dalej żyć. Nie chciała dalej się leczyć, przecież robiła to wszystko dla niego. Chciała założyć z nim rodzinę. A on tak po prostu wyjechał z nową ukochana dziewczyną do Włoch. Załamała się. Po kilku tygodniach, przy pomocy przyjaciół podniosła się z tego dołka. Doszła do wniosku, że ma dla kogo żyć. Wysłała Mateuszowi list.
Kochany Mateuszu!
Piszę do Ciebie ten list, ponieważ nie mogę pogodzić się z tym jak ze mną postąpiłeś. Mam wrażenie, że w mojej duszy panuje pustka, gdy Cię nie ma obok mnie. Chciałabym abyś był teraz przy mnie, doskonale wiesz jak jest mi ciężko. Ale wyjechałeś, zostawiłeś mnie samą. Chociaż przyniosłeś mi tyle cierpień, nadal Cię kocham. Jesteś dla mnie najważniejszą osobą na świecie. Nie potrafię już dalej bez Ciebie żyć. Moja tęsknota jest codziennie coraz większa. Ciągle mam przed oczyma obraz, w którym byliśmy strasznie szczęśliwi. Nic więcej nie było potrzebne. Miłość była najważniejsza. Ciągle marzę o tych wieczorach spędzanych razem. Parę słów to za mało , aby pokazać Ci jak strasznie tęsknie. Pragnę co chwilę mówić Ci jak wielkim szczęściem jesteś dla mnie. Przy Tobie wszystko nabiera barw. Jesteś kimś, dla kogo chce się żyć. Przy Tobie czułam, że świat pięknieje. A ja razem z nim . Jesteś ciągle obecny w moich myślach. Bardzo bym chciała abyś czuł to samo. Nadal nie mogę pogodzić się z tym, że wyjechałeś. Zrobiłabym dla Ciebie wszystko. Byłabym skłonna nawet do wybaczenia Ci tego, że mnie zostawiłeś. Mam nadzieję , że to co napisałam, da Ci trochę do myślenia.
Kocham Cię, Marlena.
Po dwóch tygodniach Marlena otrzymała cudowną wiadomość. Przyjaciele zebrali dosyć dużą sumę, aby mogła ona wyjechać na leczenie do kliniki w Wielkiej Brytanii. Bała się. Pojechał z nią wtedy jej najbliższy przyjaciel Adrian. Znał dobrze Londyn, a klinika właśnie tam się znajdowała. Mieszkała tam przez 5 lat, więc mógł pomóc swojej przyjaciółce. Marlena dalej darzyła uczuciem Mateusza. Ale przy Adrianie powoli o nim zapominała. Udało jej się przezwyciężyć raka. Wsparcie przyjaciół bardzo jej pomogło. Wiele miesięcy spędziła w Londynie. Gdy nie musiała przebywać w szpitalu, chętnie wychodziła z Adrianem, gdy coś zaproponował. Zakochała się w nim. On poprosił ją o rękę. Wrócili do Polski. Wyszła za niego. Była szczęśliwą żoną i matką. Urodziła dwójkę dzieci. Bartka i Julkę. Wtedy pewnego dnia, idąc z dziećmi na spacer spotkała Mateusza.
Dzień dobry- powiedział zdziwiony widokiem Marleny Mateusz.
Cześć -odpowiedziała.
Wyglądasz pięknie. Tak jak kiedyś . Czy to Twoje dzieci ? zapytał ze zdziwieniem.
Tak. Bartuś synku proszę, przywitaj się z tym Panem.
Mateusz bacznie mu się przyglądał. Potem przyjrzał się Julce, która leżała w wózku i spała. Była strasznie podobna do Marleny. Poszli razem na kawę i ciastko. Do tego samego lokalu gdzie wszystko się zaczęło. Nic się tam nie zmieniło. A przecież minęło tak wiele lat. Mateusz zaczął rozmowę, tłumaczył się , dlaczego kiedyś tak postąpił, lecz na marne. Marlena odpowiedziała mu :
- Mateusz, Twój czas już minął . Kocham swojego męża, Adriana. Kiedy Cię potrzebowałam, Ty wyjechałeś z kraju. Nie było Cię przy mnie. Przykro mi, jedyne co do Ciebie czuję to nienawiść. Już nie jestem głupią młodą dziewczyną aby Ci wybaczyć. Radź sobie sam.
Mateusz nie wiedział co ma zrobić. Odszedł od stolika przy którym siedzieli i wyszedł. Więcej się nie spotkali. Żadne z nich nie chciało utrzymywać kontaktu. Marlena była szczęśliwa z mężem i dziećmi, a Mateusz wrócił do swojego poprzedniego życia, gdy liczyła się tylko praca..