photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 26 LUTEGO 2012

16.

nie no coś Ty, ja wcale nie czuję się wykorzystana. Nie, nie przeszkadzało mi to, że miałam być tylko po to, byś miała od kogo spisywać lekcje, zadania na sprawdzianach i kartkówkach. Po to, bym rozwiązywała Twoje problemy i naprawiała Twoje błędy. Nie, wcale nie boli mnie to, że zastąpił mnie ktoś inny, bez uprzedzenia. Nie boli mnie nawet fakt, że zerwałaś tą więź, potem kontakt, a na końcu przyjaźń. Spoko, ja wybaczę, nie ? Zawsze wybaczałam, aż do teraz. I jak, w świetnej mnie postawiłaś sytuacji, prawda ? Ależ skąd, ja nie narzekam. Po prostu chcę byś miała wystarczająco argumentów zaprzeczających Twojemu powrotowi. Bo to, że wrócisz, mogę obstawiać w ciemno.

 

Dziś czuję, że powoli zamykam swoje serce, które niepotrzebnie zostawiłam otwarte. Przekręcę kluczyk i już nikt nie zyska do niego wstępu. Już nikt go nie zniszczy, nie złamie, nie pokruszy. Może nawet będzie zdolne do regeneracji ? Wtedy zrobię z niego mojego sprzymierzeńca i nigdy więcej nie pozwolę, by ktokolwiek mógł je zranić. Nigdy więcej. 

 

To takie bolesne uczucie, być zawiedzionym. Kolejna osoba, wypełnia moje serce rozczarowaniem. Znów do oczu cisną się łzy, spływając z ogromną częstotliwością. Nie powinnam ufać - nikomu. Choćby ochota wygadania się stawała się nie do pohamowania, nie zaufam już więcej. Doświadczenie mnie nauczyło, żeby nie wierzyć w niczyje dobre intencje. Tak czy inaczej, zawsze ktoś zawiedzie - choćby był najlepszym przyjacielem, kiedyś odejdzie. 

 

ięgnęłam w głąb szafki i w mojej dłoni znalazł się stary rysunek. Stary, lecz najważniejszy obrazek, przywołujący tamte chwile, wywołujący drżenie serca. Wracam do tych wiosennych dni, które dzięki niemu stały się niezapomniane. Tak trudno jest uwierzyć w rzeczywistość. Trudno sobie wytłumaczyć, że tak musiało być, że to nie my, a zaistniałe wydarzenia wykształtowały nasz los. Podzieliło nasze życie. Choć nie wiem jak długo obwiniałabym go za nasze rozstanie, to cząstka mnie zawsze uświadomi mi, że wina leży jednak po mojej stronie. Serce wciąż krzyczy, jak mogłam pozwolić odejść komuś, kto je zasilało. Kto był moją motywacją, uśmiechem, kto codziennie dawał mi szczęście. Dziś... nie ma we mnie żadnych uczuć, dobrych myśli. Moje wnętrze, prócz doszczętnie sparaliżowanego serca, jest zupełnie puste. Choć minęło tyle czasu, wciąż prześladuje mnie myśl, że bez niego, ja umieram. 

 

Mam wiele przyzwyczajeń. Zawsze przed snem ustawiam buty równo, by rano były całkiem przygotowane, do włożenia w nie stopy. Nie potrafię rozłożyć sobie czasu tak, abym była w stanie wypełnić zaplanowane obowiązki. Nałogowo bluźnię i narzekam na to, że ciągle to robię. Zawsze najpierw mówię, potem myślę, nie zważając na konsekwencje, które zazwyczaj są dla mnie nieprzyjemne. Mam wiele przyzwyczajeń i nikt nie ma prawa ich zmienić. Jeśli On będzie kochał mnie szczerą miłością, zaakceptuje je wszystkie, nawet najdziwniejsze. 

 

Mogę go obwiniać o zatrucie mi życia. Mogę go nienawidzić za wszystkie krzywdy, zadane mi rany. Mogę krzyczeć, by przestał być obojętny. Mogę go bić i szarpać za to, że robi wszystko wbrew temu, co mówię. Mogę go szczerze nienawidzić za to wszystko, ale nigdy, przenigdy nie przestanę go kochać. 

 

Zmywasz tusz i nagle rzęsy tracą swą objętość. Zmywasz warstwę pudru i ukazujesz wcześniej niewidoczne niedoskonałości. Zdejmujesz modne, seksowne ubrania i stajesz się nagą, bezbronną dziewczyną. A on odchodzi pozbawiając Cię motywacji do wykonywania tych wszystkich monotonnych czynności, które robiłaś tylko po to by mu się bardziej przypodobać. I uświadamiasz sobie, że nie był wart zmieniania tej małej dziewczynki, którć już nigdy nie będziesz, w kobietę. Przecież on nie był tego wart.

 

Gdy z perspektywy czasu patrzę na to jak ją zranił, jak wykańczał każdego dnia psychikę osoby którą kocham ponad życie, tak bardzo żałuję, że wtedy się nie ocknęłam, że tego nie widziałam, nie potrafiłam nic zrobić i go powstrzymać, przecież mogłam dać mu nauczkę, pokazać, że jeśli będzie tak postępował będzie nikim. Nie zrobiłam tego. On nadal błogo żyje, melanżuje i przechadza się tymi samymi ulicami szukając kolejnej dziewczyny, która ulegnie jego urokowi. A ona? Morduje się z wspomnieniami i chorą miłością do niego

 

Mijasz mnie bez słowa, mam dosyć łez. Twój głos milczał, kiedy mój krzyczał, wiesz? Odchodzisz za każdym razem, kiedy ja chcę być blisko. Wierzyłam gdy mówiłeś- Ty to wszystko. Teraz czuję jaka byłam naiwna, myśląc- ja a nie inna. Co o mnie myślisz nie wiem i chyba wiedzieć nie chcę. Ciekawe czy Tobie kiedyś ktoś tak łamał serce.

 

Pewnego dnia, przyjaciel zapytał mnie co bym zrobiła gdyby mój były, trzy miesiące po rozstaniu i milczeniu odezwał się do mnie, np. pisząc list. Zdziwiona, szczerze odpowiedziałam mu, że wzięłabym kartkę, zamknęła się w pokoju i czytając sam nagłówek płakałabym przez ok. godziny. A potem zagłębiłabym się w przestrzeń rozpaczy, trzymając w ręku ostatnią pamiątkę po nim. Nieważne czy tam byłoby wyznanie miłosne, czy jakieś kawały. Najważniejsze i najbardziej bolesne byłoby to, że to od niego. Przyjaciel stał chwilę nic nie mówiąc. Rzucił szybkie 'muszę lecieć' a ja w ostatniej chwili, niezauważalnie wyciągnęłam mu białą kopertę w kieszeni kurtki. Nie chciał sprawiać mi przykrości. Ale ja musiałam wiedzieć, co jeszcze ma mi do powiedzenia człowiek który mimo tak dogłębnego zranienia mojej psychiki, nadal znaczył dla mnie wszystko.

 

I nagle pada kilka nieodpowiednich słów, których nie można już wycofać. I nagle on odwraca się i odchodzi, zostawiając ostatni pocałunek na ustach. I nagle wszystko traci sens, bo on zabrał całe szczęście, którym tylko on mógł Cię obdarzyć. Cały świat rozsypał się w jednej sekundzie, w jednym 'nagle' , bo brakło czasu na chwilowy postój, by pomyśleć, co dalej. Woleliśmy wszystko zakończyć w jednym 'nagle' nie przewidując jakże bolesnych konsekwencji rozstania.

 

ak już ma być zawsze: poranek, gdy nie chce się wstawać; zmierzch, kiedy nie chce się jeszcze umierać; wieczór pełen obaw; niekończące się noce udręk. Już nie potrafię płakać  chyba nie potrafię. A kochać? Gdzie podziało się mój uczucie miłości? Boże, co ja ze sobą zrobiłam?

 

Objął mnie w pasie. Leciała wolna, spokojna melodia. Trzymał mnie mocno, żeby mi czasem nie przyszło na myśl wyrwać się z jego uścisku. Niby nigdy nic nas nie łączyło, a w tym momencie nagle zaczęło mi na nim niesamowicie zależeć. Nie chciałam by mnie puścił. Pragnęłam tkwić w jego ramionach jak najdłużej. Rozmawialiśmy szeptem o rzeczach w tej chwili nieistotnych. Wymienialiśmy się buziakami w policzek. W końcu towarzyszyło mi uczucie szczęścia, które do tego czasu było mi obce i nie trwało długo. Gdy nastała cisza między nami, lecz muzyka wciąż leciała zapytał czy podoba mi się jego kumpel, bo od dawna chciał ze mną być. Czar prysnął, muzyka ustała, a moje oczy zaszkliły się w bardzo szybkim tempie. Przestałam czuć jego ciepło na moim ciele. Wybiegłam. Jak mogłam po raz kolejny być taka naiwna wierząc, że mogę być szczęśliwa ? 

Komentarze

morethanthiis cooool ; D < 3
27/02/2012 20:04:56
annna97 <33
26/02/2012 19:52:39
piitahaja Fajne. ;)
Zapraszamy do nas.
26/02/2012 18:47:27
paulinkaaa206 Super. :*
26/02/2012 16:29:18

Informacje o opisy1999


Inni zdjęcia: Damme Carnival 2025! cherrykinnSzymon tezawszezle... maxima24... maxima24... maxima24Wiosna idzie....pozdrawiam. halinamTuż przed wschodem andrzej73Zamek Czocha purpleblaackSparta 2praga - Opava wroclawianinMalina lepionka