wracam do łóżka płakać dalej
Jak sie jebie, to wszystko
Przychodzą takie momenty, że żaden wulgaryzm nie jest w stanie wyrazić tego co czujemy.
Nie lubię wspominać, nie lubię tęsknić, nie lubię myśleć o tym, co było i porównywać tego z tym, co jest, a mimo wszystko robię to bardzo często, a wręcz powiedziałabym, że systematycznie.
"Dwa promile we krwi, nie powstrzyma go nic. Nie potrafisz jasno myśleć lecz potrafisz mocno bić. Otwierasz dłoń i wbijasz, uderzasz jak pijak. Zabijasz siebie, ją i przyjaźń. I miłość, co była."
Lecz gdy patrzę w nie czuję, że minie wszystko co jest złe Lecz nic nie zostało z moich marzeń z moich planów zobacz Mam dosyć iść tak gdzieś bez planów, wciąż od nowa Zaczynać coś, nie kończyć"
"Ten świat jest jakiś nienormalny dziś To miejsce, ten kraj, ten kryzys A w tym wszystkim ja i Ty, i Chciałbym już wiedzieć, że dobrze wiem jak mamy żyć Lecz dobrze wiem, nie ma nic, jak ja i Ty"
"Jest we mnie tyle samo ukojenia co wkurwienia"
Możesz być przechujem i tak przelejesz niejedną łzę.
Ileż można obiecywać sobie, że będzie dobrze?
Jednocześnie czując, że nadciąga najgorsze.
Nie ma nic wstydliwego w tym że kogoś zraniłeś,
każdy ranił, lecz w jaki sposób to zrobiłeś?
Jeśli zdradziłeś to jesteś bez wartości,
nie można Ci ufać bo do kurestwa masz skłonności.
Nie mów, że mnie kochasz, miłość to pułapka,
nie widzisz w mych oczach nic, to tylko maska.
Miałem kiepski dzień, lepiej do mnie nie podchodź,
poznaje smak życia i jest raczej gorzko.
Widzę Twój uśmiech, czuję nie jest prawdziwy, też się uśmiecham, ale nie jestem szczęśliwy.
trzymaj fason małolacik i nie pozwól się zeszmacić.
Oszczerców pierdolę, bo to leży w mej naturze. Spróbujcie powiedzieć coś w twarz jebani tchórze.
"Tyle pytań chcę Ci zadać, które mi w głowie siedzą, ale zbyt boję się, że zadasz mi ból odpowiedzią.."
Mam to gdzieś już, rozpamiętywać łez po deszczu, też nie ma sensu.
"Kochasz to jesteś, nie - to nara, piątka."
Może umiem tylko ranić, dławić w sobie smutek, nie mogąc go zabić i za nic z stąd uciec.
Tamten dzień to jakiś dramat, nie miałem tego w planach, wiesz, ta cała miłość jakby była przereklamowana.
Dziś już, nie chce pic, już nie chce żyć, bo bez Ciebie, nawet nie wiem jak. Już mam dosyć Ciebie i Twoich kłamstw. Przykro mi ale, przepadł nasz czas
jesteś dla mnie nikim, jesteś nadzwyczajnym zerem.
Nie mów mi w co mam wierzyć, bo dziś to jebię, Od paru lat już nie wierzę tu w nic prócz siebie.
Środkowy palec dla tych którzy nie mają odwagi powiedzieć prawdy w twarz
FACECI = SYF , powtarzam to po raz kolejny , bo już setny raz się o tym przekonałam , już dzisiaj jestem w stu procentach tego świadoma.
czy mnie to rusza? ROZPIERDALA MNIE TO WEWNĘTRZNIE!
wyczerpał mi się pakiet dobrego wychowania kurwa.
nawet w najmniejszym stopniu nie jest mój, a mimo tego jestem o niego zazdrosna.
nie wiesz jak to jest szukać sobie wieczorem zajęcia , byleby nie myśleć . wyłączyć ten swój łeb tak jak np na matematyce . jesteś w stanie wtedy zabrać się za sprzątanie , chociaż cały dom lśni w czystości wysprzątany wcześniej przez mamę . ty masz to głęboko w dupie , targasz odkurzacz na środek pokoju i nie zwracając na walenie sąsiadów w rury , którzy dawno już powinni spać , odkurzasz każdą posadzkę . gadasz wtedy do siebie o jakiś pierdołach jak ostatnia popieprzona , albo zamęczasz swoją paplaniną biednego psa , który chowa się pod łóżko . ale w pewnym momencie pękasz . nie staje się to nagle . powoli zaczynasz tracić nad sobą kontrolę , niechciane myśli bez pozwolenia zaprzątają umysł . odkurzasz ten sam kawałek dywanu od dziesięciu minut ze skupionym wzrokiem w jednym punkcie . oczy zaczynają piec od kumulujących się łez . i w końcu padasz . klękasz na dywanie i z bezradności zaczynasz płakać trzymając w ręce rączkę odkurzacza , który nadal włączony , zagłusza twój szloch