Wiem, że to głupie, ale Cię kocham. Przecież tak naprawdę nigdy nie dałeś mi powodów do miłości. Za każdym razem gdy było mi zimno to twój kumpel dawał mi bluzę. Ty tylko patrzyłeś swoim aroganckim wzrokiem, tak, jakbyś miał to w dupie. Kiedy się sciemniało, to twoi kumple wpadali na pomysł, aby odprowadzić mnie do domu. Nigdy nie dostałam od Ciebie jakiegoś slodkiego sms na dobranoc. Zawsze przychodziły sms typu 'Co robisz?' lub 'Idziemy na piwo?'. Nigdy nie pokazywałeś, że Ci zależy. Byłeś strasznie egoistyczny. Jak miałam zły humor, i pragnęłam Twoich dłoni na moich biodrach słyszałam tylko 'będzie dobrze' lub 'damy sobie radę' . Oddalabym wszystko abyś powiedział chociaż raz, że jestem Ci potrzebna. Oddalabym wszystko abyś nie wstydził się tego powiedzieć przy kumplach. Ale wiesz co? Mimo tego wszystkiego, wiem że jestem Ci potrzebna. Nawet mając dziewczynę, potrafiliśmy się spotykac dzień w dzień i śmiać z byle czego. Byłeś aroganckim, złośliwym, egoistycznym dresem, który mimo tego, że nie potrafi okazywać uczuć, jest dla mnie jak tlen. Naprawdę, tęsknię za tym co było. Tęsknię za Tobą i twoją egoistyczną naturą, która tak mnie pociągała. Tęsknię, za Tobą, brak mi już wyzwań. I mimo tego całego braku uczuć i emocji jakim mnie nie obdarzasz, wróć proszę, bo już sobie kurwa nie radzę. Wróć tylko po to aby powiedzieć mi to durne 'będzie dobrze' lub 'damy sobie radę'. Nie musisz stać blisko. Abym tylko słyszała. Aby tak jak dawniej, móc analizować każde Twoje słowo. Przynajmniej zajęłabym czymś myśli. Teraz czuję tylko pustkę. Nikt i nic jej nie wypełni. Siadam na parapecie patrzę w niebo i jedyne uczucie to bezsilność i nadzieja. Bo skoro wiara czyni cuda, to ja wierze, że się uda. Odezwiesz się i jutro będzie lepsze. Jak kiedyś.
Kocham Cię.