A opuściliśmy go z rodzicami w 1842 r . No ,ale gdy dochodziłem do niego zobaczyłem że mam otwarte drzwi
,a że ja mieszkałem sam to się zdziwiłem , poszłem do salonu i zobaczyłem ją.
- O hej Mamo . .
-Hej Synku . Wgl się nie zmieniłeś . Mam nadzieje że już nie zmieniasz już ludzi w wampiry hm ?
- O co tobie chodzi nikogo nie zmieniałem w potfora . ?
- JAk to nie ,a mnie to kto zmieniła ?
- No ja na pewno nie .
-Jesteś tego pewny ?
-Oczywiście od kąd jestem wampirem nikogo nie zmieniałem , nawet brzydziłem się tego .
jedynie co robiłem to zabijałem ,ale teraz to zmieniam , nie mam zamiaru nikogo zabić ,a
tym bardziej w tym miasteczku . Przyżekam że nikogo nie zabije .
- Słucham ty kogoś zabijałeś ? Jak mogłeś ? Co z naszą reputacją ?
-Słucham ? Myślisz że ja nad tym panowałem ? No własnie .
- No dobra. Jestem tu tylko dla tego , że nie mam pojęcia gdzie teraz się podziać . !
-Dobrze możesz u mnie zostać . Tylko mam nadzieje że ty również nie nikogo nie zabijesz ?
- Obiecuję nikogo nie zabiję , oprócz zwierząt . Bo ja poluje na zwierzęta.
- Dobrze , spokojnie ja tez na nie poluje . - Gdy to powiedzialem dostałem sms .
- O kto to ? Nowa koleżanka ? Pochwal się mamusi .
-Tak nazywa się Aschley jest super dzisiaj ją dopiero poznałem ,ale na prawdę chce po prostu o niej wiedzieć
wszystko . Jest po prostu super . Umówiłem się z nią na jutro . Po połódniu mam być u niej w domu .
-Wiesz gdzie ona mieszka ?
-Tak podała w esemesie .
-No okej , to możesz iść .
- Słucham ? A ty miałaś zamiar mi zabronić ?
-No w końsu jestem twoją matką tak ? Od teraz będe się tobą opiekować . Wkońcu nie widzieliśmy się
z 300 lat .
-hahahaa . ! No dobrze MAMO . Dziękuje że mogę do niej jechać , wiele dla mnie to znaczy .
-Dobra ty tam tyle nie gadaj tylko idz odrobić lekcje .
-Skąd wiesz ...
-że chodzisz do szkoły ? No wiesz jestem twoją matką .
-No dobrze to ja idę zrobić lekcje .
Zabrałem się za nakukę , odrobiłem wszystkie lekcje w jakieś pięć minut , dalej nie wiedziałem co
mam robić . Po spacerowałem trochę po lesie . Przy okazji jeszcze zapolowałem sobie na zwierzynkę małą .
Zwiedziłem róznież miasto na spokojnie ,gdy usłyszałem krzyk . Szybko pobiegłem w strone tego co usłyszałem .
I zobaczyłem Aschley , ktoś ją okradał , szybko wyrwałem torebkę jakiemuś facetowi i podbiegłem odrazu
przestraszonej dziewczyny .
- Nic tobie nie jest ?
- Nie , mam nadzieje że nie . Skąd wiedziałeś że jestem tutaj ?
- Przechodziłem nie daleko i usłyszałem krzyk .
- Nie bałeś się ?
-hm. Nie , ale nie rozmawiajmy teraz o mnie . Nic na pewno tobie nie jest ?
-Na pewno . Tylko troszke jestem przestraszona . Choć ze mną ? Jak się tutaj znalazłaś ?
-Przyjechałam samochodem . Jest zaraz za zakrętem .
Poszliśmy do samochodu , widziałem że ona będzie chciałą się dowiedzieć więcej ,ale musiałem jak najmniej
mówić nie mogłem jej powedzieć kim jestem .
- O to jest ten . !
- no , no , no super samochód .
-Dziękuje .
- Pojechać z tobą , czy dasz radę ?
-Dam radę .
- Tylko nie zrób wypatku .
- Dobrze . Umiem prowadzić .
Dziewczyna odjechała ,a ja że bałem się o nią pobiegłem za nią . Droga była naszczęście cały czas prosta
nie było żadnych zakrętów .