Tamtą opowieść jak narazie musze napisać ,ale zaczynam pisać kasiążkę . Chce wiedzieć co o tym myślicie po prostu . ! <3
Mam nadzieje że się spodoba . :)
Prze całą wieczność chciałem mieć przy sobie to jedyną dziewczynę przy sobie , która będzie rozumiała kim jestem i od tak
będzie ze mną i bedzie mi pomagać . A gdy się przeprowadziłem do małego miasteczka , Wszystko się zmieniło ... Dla niej mógł bym zrobić wszystko . Za nią nawet mógł bym oddać życie .
Była przepiękną dziewczyną ,wziąż nie mogę uwieżyć że mnie pokochała .
We wrzesniu powróiciłem do mojego rodzinnego miasteczka . O nazwie Bradfort , to miasteczko
mieściło 468 000 ludzi .Urodziłem się w 1839 r , a przeprowadziłęm się tutaj , bo chciałem gdzieś sobie pomieszkać na stałe . A nowych kolegów chciałem znaleźć żeby ludzie nie myśleli że jestem jakimś dziwakiem , więc zapisałem się do szkoły . Również miełam na dzieje że kogoś poznam , z którym mógł bym spędzać czas , oraz mógł bym dowiedzieć się co w tym mieście się zmieniło od czasu mojej ucieczki . Rozpoczołem edukacje szkolna w październiku , pierwszy dzień w mojej szkole zaczołem od lekcji matematyki .
Gdy nikogo jeszcze nie było w klasie ja sobię zająłem miejsce w środkowym rzędzie ostatnia ławka .
Przypominało mi to moją starą szkołę .Również siedziałem w tym samym miejscu co wtedy usiadłem . Sala od matematyki była indentyczna co w tamtej szkole przed laty . Bardzo lubiłem matematykę , wprost uwielbiałem .
Gdy już zadzwonił dzwonek uczniowie zaczeli wchodzić do sali i wtedy ją zobaczyłem jej piękne brązowe włosy,
miała takie lśniące , ciągneły jej się aż do pasa .Szczupłe nogi , ubrana była jak każda nastolatka :
dźinsy , bluska fioletowa , do tego czarna kamileleczka . Buty na małym obcasie .
Szła akurat w moją stronę i powiedziała :
-Wolne ?
- Tak , tak proszę . - Wciąż nie mogłem oderwać od niej oczu .
-Jestem Aschley Borner , a ty jak masz na imię ?
- Ja nazywam się Thomas Gornes .
Rozmawialibyśmy pewnie dalej ,ale nauczyciel wszedł do sali .Aschley powiedziała mi że nazywał się Alex Boucourt. Pierwszy lat matematyka była dla mnie taka długa .
Z nową poznaną dziewczyną pisalismy karteczki cały czas . Bardzo ją chciałem bliżej poznać . Nigdy
do nikogo tak mnie nie ciągneło jak do niej . Po lekcji wszyscy jak najszybciej wychodzili z
sali nie rozumiałem o co chodzi gdy dziewczyna powiedziała mi że jak najszybciej trzeba być
w czytelni szkolnej bynajmiej ponieważ nasz nauczyciel miał nam coś ważnego do przekazania . Gdy dotarliśmy do czytelni P.Boucourt zapytał się czy byśmy jako cała klasa na cały dzień jechać na wycieczkę Wszyscy oczywiście że tak , gdzie mieliśmy wyruszyć to była już tajemnica . Mężczyzna nie chciał nam nic wyjawić . Gdy wyszliśmy z czytelni odrazu każdy powtarzał te same słowa '' Jak myślisz gdzie pojedziemy ?'' Ja poszedłem szukać Aschley zobaczyłem ją z chłopakiem , załamałem się , bo pomyślałem że są razem .
Ale i tak miałem nadzieje że chociaż się zaprzyjażnimy .
Szedłem w ich stronę , bo miałem nie daleko nich lekcje nagle usłyszałem za sobą bardzo znany mi głos.
- Thomas poczekaj . ! - Była to Aschley .
- Witaj ponownie .
- Hej . Wiem że każdy to powtarza ,ale jak myślisz gdzie pojedziemy ?
-Nie wiem . Ale mam nadzieje że będzie fajnie i że usiądziesz ze mną w autokarze co ?
-No pewnie . W sumie jestem tu nowa .Od wrzesnia chodzę do tej szkoły ,za dużo ludzi tu nie znam .
A tak na prawdę tylko ty chcesz ze mną rozmawiać . A ten chłopak co mnie z nim widziałeś ,
to mój brad . A ty też chyba jesteś nowy , bo dopiero
dzisiaj ciebie w szkole widziałam . No chyba że wagarujesz co ?
-Nie ,nie ja też jestem nowy . W sumie to w tym mieście się urodziłem ,ale potem z rodzicami się
przeprowadziłem . A tutaj ponownie mieszkam od nie dawna , dokładnie od Września . Kocham to miejsce , w sumie
to tutaj się urodziłem . I się ciesze że znowu mieszkam w Bradford . Tak od dzisiaj zaczołem w tej szkole
naukę .
Dalej tak rozmawialiśmy aż weszliśmy do pomieszczenia , w którym ściany miały kolor jak najczęściej są
w szpitalach . Było w nij strasznie dużo miejsca . W ławkach było po 4 miejsca ,
biurko nauczyciela było strasznie duże . Aschley powiedziała mi że jest to sala od chemi .
Nie lubiłem strasznie chemi , była według mnie nudna .
-Siedzisz z kimś na chemi ?
-Hm. nie siedziałam aż do teraz .
- haha. Miło to gdzie siedzisz ?
-O tam . - Wskazała palcem s tyłu sali ostatnia ławka przy oknie .
-No okej to chodźmy .
Po dzwonku jak zwykle nauczyciel wraz z uczniami wszedł do klasy i każdy zajął miejsce . Koło nas
nikt na szczęście nie usiadł , więc na spokojnie reszte zajęć przegadaliśmy . A jak już zadzwonił dzwonek
naczuczyciel powedział nam że mamy jeszcze uściść , bo ma ważną wiadomość nam przekazać .
- Teraz możecie już iść do domu , ponieważ prawie wszyscy nauczyciele się rozchowali przez tą pogodę .
To do zobaczenia w poniedziałek .
Wszyscu uczniowie skakali z radości , dla mnie to było smieszne każdy się cieszył . Ja tam teraz troche
posmutniałem , bo musiałałem iść do domu , bez Aschley .
-Hej . Nie chciał byś jutro może gdzieś razem wyskoczyć ? Oczywiście jak masz czas , nie chce się nażucać .
-Jasne z chęcią . A masz pomysł może gdzie ?
- Spokojnie ja już mam pomysł . To do jutra ,a no podasz mi swój numer telefonu , to do ciebie napisze
wieczorem ?
-Okej .
Podałem swój numer i każdy poszedł w swoim kierunku . Po prostu nie mogłem się doczekać aż do mnie napisze
, była tak piękna .
Gdy Dojechałem do domu , a leżał on na zachodzie miasta , tam gdzie leżały lasy ,
, mój dom wyglądał jak pałac wielki , ponieważ nie zbużyli go w latach 90 .
A opuściliśmy go z rodzicami w 1842 r . No ,ale gdy dochodziłem do niego zobaczyłem że mam otwarte drzwi
,a że ja mieszkałem sam to się zdziwiłem , poszłem do salonu i zobaczyłem ją.