Znów jest jutro,
A ja znów dziś boję się wstać,
Znowu wątpię, bo jestem sam,
Znowu wątpię, bo nie chcę spaść,
Znów bez nadziei na dno jeszcze raz,
Więc powiedz, że świat już poniesie nas,
Bo czasem jest tak, że brak mi nadziei.
mając dziesięć lat nakurwiałam w mario, jeździłam rowerem na około domu, ciągle
chodziłam po szkole do babci na sernik. dlatego właśnie boli mnie patrzenie na te
młodsze roczniki, bo mi wtedy nawet przez myśl nie przeszło napicie się piwa,
zjaranie szluga czy 'chodzenie' z chłopakiem.
wzruszyłam ramionami. był to jedyny gest na jaki mogłam się zdobyć.
-mamy problem, kocham Cię . - mamy problem, ja Ciebie też .
Chciałabym zobaczyć siebie z perspektywy innych ludzi
Nie mów mi gdzie jest granica - już dawno jestem za nią.
Tutaj codziennie uczę się, że nie ma uczuć jest tylko hajs, seks, hajs i trochę brudu
Kiedyś piliśmy za nasze szczęście. Dzisiaj już tylko za zemstę.
Stała zakrwawiona na środku szpitalnego korytarza. Rozłożone w bezradności dłonie,
mokre od deszczu włosy i łzy na twarzy. Podszedł do niej policjant i złapał ją za ramiona.
Trzęsła się niesamowicie. Dotknęła dłonią ust, brudząc się przy tym krwią.
Spojrzał na nią pytającym wzrokiem i czekał. Stali tak jakieś trzy minuty, aż w końcu
dziewczyna się odezwała. Mówiła bez ładu i składu. 'Strzelił. Dostał w klatkę.
Strzelił do niego. Do braciszka. Mojego braciszka. On upadł i bardzo się...
Miał dreszcze. Mówił, że mu zimno. Leciała krew. Dużo krwi.
A później ktoś przyjechał i odciągnął mnie. Nie zdążyłam powiedzieć mu, jak bardzo go kocham.
I jestem tutaj. Ja nie wiem gdzie iść. Nie wiem co mam robić.'
Szeptała, zsuwając się na podłogę. Łkała głośno, później coraz ciszej i ciszej, aż całkiem umilkła, zatapiając wzrok w zakrwawionych dłoniach. 'Oni przyszli. Lekarze.
Powiedzieli, że nie żyje. Tak o. Po prostu. Nie żyje.' Krzyk rozdzierał jej gardło.
Ja nie potrzebuję zdjęć żeby pamiętać .
uwielbiam te kurwiska, które wiedzą o mnie więcej niż ja sama
Miłość jest tym , co zostaje , gdy mija zakochanie , rozumiesz ? Kiedy niepokoisz się
o kogoś i masz nadzieję , że jest szczęśliwy , ale nie żywisz już co do tego złudzeń .
Nie mam potrzeby zrobienia czegokolwiek, nie mam potrzeby mówienia czegokolwiek, nie mam potrzeby udawania, jak to jest spoko i zajebiście. Nie chcę nic wiedzieć. Chcę wcisnąć pauzę i odpocząć od tego szaleństwa, od tego zgiełku, od nadmiaru uczuć, od nadmiaru wszystkiego.
Nazywała mnie dziwką, bo całowałam się z chłopakiem, w którym ona się kochała, i miałam zajebisty kontakt z kolegami. Nazywała mnie dziwką, a dziś pracuje w burdelu i kurestwo ma wypisane w oczach. Śmiało można to nazwać ironią losu.
co ja sobie myślałam? że pisze codziennie, bo nie może wytrzymać beze mnie?
że mu się spodobałam od pierwszego wejrzenia? że nagle mnie pokocha i będziemy najlepszą z par? że rzuci wszystko i przyjedzie do mnie, żeby miło spędzić razem czas?
że ustawimy status w związku i otrzymamy tysiące lajków? że będzie mówił
mi te wszystkie słodkie słó