O.S.T.R & Hades

Brudne ulice nauczyły mnie krzyczeć,
Bym pokazał innym jak mają zachować ciszę.

Taaa, umiem liczyć to na siebie liczę,
A w ostatniej ławce siedziałem na matematyce.

Spróbuj wziąć to co dobre, odrzuć zło,
Chodź zazwyczaj jest wygodniej, robić co chcą.

Nie odejdę, mam szacunek do życia
Choć bywa, że nie zawsze ono smakuje jak dzisiaj.

Oddychaj, by pokonać energii destrukcję
Żaden lekarz nie wypisze ci recepty na sukces.

Duże dzieci, poważni to będziemy po śmierci.

Poznaliśmy się przypadkiem, nieznany głos w słuchawce,
nie mogłem się oderwać, chciałem poznać cię dokładniej.

Tak zostaliśmy razem na zawsze.
Ty mówiłaś o życiu, ja widziałem w tym magię, 
Bez barier, bezkarnie wyzwoloną jak umysł,
Chciałem uwierzyć w prawdę, a nie w złote góry.

Nie byłem ci nic dłużny, to była czysta miłość, 
Bezinteresowny związek, lolki, muzyka, żywioł.

igrałaś cienką linią, wciągając grube kreski,
teraz cię nie chcę słuchać, wręcz nie lubię jak pieprzysz. 

Nie musimy być razem, wiem to nie nasza misja, 
Lecz w swoim przekazie jeszcze cię wykorzystam.

Znam cię dobrze, lepiej niż siebie samego, 
Jesteś ogniem, wodą, powietrzem, ziemią, horyzontem, 
Bo nie widzę nic innego, dopóki wschodzi i zachodzi słońce. 

I co? Wstyd, możesz mi w oczy patrzeć? 
Pierdole twoje łzy, ale bez ciebie nie zasnę.

Mówisz czas leczy rany, nie wyleczy ducha
To co budujesz latami może w moment upaść