Kochany Pamiętniku, 24 września
Zerwałam z Szymonem& Źle mi z tym, bowiem, że On mnie nadal kocha& Ja Go z resztą też, ale tylko w ten sposóbprzyzwyczaję go do życia beze mnie&
Tatuś wrócił dziś z Niemiec. Szkodatylko, że przerwał pracę z mojego powodu& Wie przecież, jakie są konsekwencjetakiego przedłużonego urlopu&
Ewelina odłożyła pamiętnik na biurko.Otworzyła szufladę i zaczęła wyrzucać z niej swoje poprzednie pamiętniki,ulubione książki, rysunki, aż wreszcie znalazła to czego poszukiwała. Zwykłymały kluczyk, wykonany z miedzi, zawieszony na biały rzemyczek.
Z kolei z półki nad biurkiem wzięłaszkatułkę, którą otworzyła znalezionym kluczykiem. Z małego, białego pudełeczkawyjęła niewielką paczuszkę. Ostrożnie ją rozpakowała. Było w niej kilkanaścieżyletek. Trzęsącą się ręką, Ewelina przykładała żyletkę do nadgarstka kilkarazy. Nie zrobiła jednak żadnego nacięcia. Popatrzyła się raz jeszcze nanadgarstek, po czym wyrwała kartkę z pamiętnika i zaczęła pisać.
Moje życie nie miało najmniejszegosensu& W końcu i tak miałam umrzeć w przeciągu roku& Co za różnica, czyprzyspieszę swą śmierć&? Przynajmniej już nie będziecie musieli wydawać na mojeleczenie, które i tak nic nie da& Ale mimo wszystko dziękuję Wam za to wszystkoco dla mnie zrobiliście. Przepraszam& Kocham Was&
Ewelina
Dziewczyna zgięła kartkę, która służyłaza jej list pożegnalny, po czym położyła ją obok siebie. Następnie wyjęłakolejną żyletkę ze szkatułki i tym razem ani chwili się nie wahając przejechałaostrzem po skórze. Z bólu przygryzła dolną wargę zębami. Krew dalej sączyła sięz nadgarstka nastolatki, na który bezsensownie się patrzyła.
Chwilę potem ponowiła swoje cięcie się izrobiła kilka nacięć na lewym nadgarstku. Z każdym najmniejszym ruchem żyletkilała się krew. Beżowy dywan, na którym siedziała Ewelina, zaczął przybieraćjasno czerwony kolor krwi. Nastolatka z każdą sekundą robiła się coraz bardziejbledsza, słabła w oczach. Zrobiła jeszcze jedno długie i głębokie nacięcie nanadgarstku i upadła na podłogę&
- Wyjdzie z tego? dopytywała się lekarza, matka niedoszłej samobójczyni.
- Tak. odpowiedział krótko lekarz,odchodząc od zanoszącej się od płaczu kobiety.
- Przyszliśmy najszybciej, jak się dało. powiedziała na jednym wydechu Karolina Możemy ją zobaczyć? spytała.
- Możecie, ale jeszcze się nie obudziła. odpowiedziała matka dziewczyny Straciła dużo krwi&
- Wiesz po co w ogóle ona się cięła?Pokłóciliście się, albo zerwaliście ze sobą? dopytywała się Karolina,Szymona.
- Pokłócić nie, ale zerwać tak& -przyznał chłopak.
- Dlaczego&? Przecież ona, tak ciękocha&
- W zasadzie to nie wiem& Dziwne tobyło& Ona się dziwnie zachowywała w tamtym dniu&
Karolina oraz Szymon weszli do sali, wktórej znajdowała się Ewelina. Dziewczyna nadal była blada, lewy nadgarstekmiała zabandażowany, do żyły łokciowej miała dostarczaną nową krew, gdyż przezwłasną głupotę straciła dużo własnej. Karolina przysunęła krzesło do łóżka, naktórym leżała Ewelina. Szymon poszedł w jej ślady. Następnie pocałował swąukochaną w policzek, po czym złapał jej rękę.
- Czemu to zrobiłaś&? spytał cicho.Jego oczy zaszkliły się od łez.
- Ona musi z tego wyjść& Nie mogę jejstracić& rzekła cicho Karo.
- Na pewno z tego wyjdzie. starał siępocieszyć znajomych swojej siostry, Mateusz. Ale z tego drugiego niezupełnie&- dodał cicho&
- Z czego drugiego? zainteresował sięSzymon. Przeniósł wzrok ze swojej byłej na jej brata. Karolina tak samo.
- Ona sama musi wam powiedzieć& Ja niewiem czy mogę& powiedział po czym opuścił ich.
- Wiesz co Mati miał na myśli, mówiącto? spytał Szymon.
- Nie. To znaczy& Wiem, że Ew przyjmujejakieś leki, ale nie wiem na co&
- Wyjść. rozkazała pielęgniarka,przerywając rozmowę nastolatków, która właśni weszła do sali, w której leżałanieprzytomna Ewelina. Cóż za idioci chodzą po tym świecie& Tną się, myślą osamobójstwie& Zamiast docenić czas, który im dano. A ona i tak ma więcej tegoczasu, niż inni nasi pacjenci& lamentowała pielęgniarka, nie zwracając uwagina Szymona i Karolinę, ciągle znajdujących się przy łóżku przyjaciółki. Niesłyszeliście? ponownie zwróciła się do nastolatków. Wyjść! Ona musi dużoodpoczywać. Żegnam.
Karolina wstała z krzesła, na którymsiedziała, ostatni raz spojrzała na swoją przyjaciółkę i wyszła. Szymon lekkopocałował w usta swoją ukochaną, po czym wyszedł z sali. Pielęgniarka natomiastpokrzątała się jeszcze chwilę przy dziewczynie. Wypisała coś w karcie, leżącejna stoliku, obok łóżka nieprzytomnej nadal młodej pacjentki.
Nazajutrz, gdyświtało Ewelina ocknęła się. Powoli otworzyła swe duże zielone oczy, o którychjej znajomi mówili, iż są takie, jak u kota. Ujrzała, iż lewy nadgarstek, którycięła jest zabandażowany. Czuła, że strasznie ją to boli. Nadgarstek bolał ją,gdy lekko nim poruszyła, gdy wykonywała najmniejszy ruch.
Próbowała unieść prawą rękę, ale coś jąprzytrzymało.
Kroplówka, pomyślała.
- Ooo& Widzę, że nareszcie się ocknęłaś. rzekł ucieszony takim obrotem sprawy, lekarz.
- No& Tak& odpowiedziała cicho, lekkozdziwiona.
- Po szczegółowych badaniach, będę mógłocenić twój stan i wiedzieć, kiedy mogą cię wypisać. lekarzowi odpowiedziałacisza. Nie zraził się, tylko kontynuował swoje mówienie. Co było powodemtwego cięcia się? spytał wyrazie zaciekawiony.
- No& dziewczyna zawahała się, po czymjednak zaczęła mówić I tak mam umrzeć w przeciągu roku, więc co za różnicaczy będzie to wcześniej czy później?
- No właśnie, moja droga, jest to wielkaróżnica. rzekł poważnie siadając na końcu łóżka.
- Jaka? spytała nieco podirytowana,ale równocześnie zaciekawiona.
- Ty będziesz dłużej żyć. zaczął mówić Twoi rodzice, rodzeństwo, przyjaciele i chłopak dłużej się nacieszą twąobecnością&
- Był tu Szymon&? spytałazaciekawiona.
- Tak. Bardzo miły chłopak. Gdyby mógłprzesiedział by tu cały czas, byle by być blisko ciebie. w oczach Ewelinypojawiły się łzy.
- On się o mnie martwi, pomimo, iż gotak źle potraktowałam&
- Tak. On cię kocha. Myślę, że powinnaśmu powiedzieć, że jesteś chora.
- A pan skąd to wie?
- Kochana, jestem lekarzem. uśmiechnąłsię łobuzersko.
- Ale rozmawia pan ze mną, jakby był panjakimś psychologiem. zauważyła.
- A no jestem. przyznał.
- Zgaduję, że moi rodzice kazali panu domnie przyjść i ze mną porozmawiać o tym co zrobiłam&
- Nie, nie kazali mi przyjść do ciebie. widząc zdziwienie dziewczyny dodał Widziałem w twojej karcie, że jesteśchora. Reszty się domyśliłem.
- Jak? dopytywała się.
- Miałem córkę& zaczął opowiadaćlekarz Ona również miała raka tyle, że bardzo późno go wykryli& Jak mówilizostało jej mniej czasu, niż tobie& Bardzo chciała żyć, ale uważała, że dwaokoło dwa miesiące życia, które jej dawali lekarze to nic& Podcięła sobie żyły.Umarła. Wykrwawiła się nim ją znaleźliśmy&
- Przykro mi&
- Po prostu wiem, jak się czuje człowiekpo stracie osoby, którą kocha i nie chcę by inni przeżywali to samo co ja&
- A mam pytanie& rzekła niepewnie.
- Słucham.
- A gdybym zerwała z nimi wszystkimikontakt to było by to dobrym rozwiązaniem czy nie?
- Nie. odpowiedział poważnym głosem To jest najgorsze rozwiązanie.
- Dlaczego?
- Pomyśl co będą czuli, gdy to zrobisz.Postaw się w ich sytuacji. Jesteś matką, twoje dziecko ma niedługo umrzeć, apopełnia samobójstwo& rzekł lekarz i wyszedł z sali.
Kochany Pamiętniku, 28 września
Leżę w szpitalu. A czemu? Kilka dni temu chci
Inni zdjęcia: ttt bluebird11Bolczów elmarDla mnie już czwartek patusiax395Zapraszam! thevengefuloneKolejna wylinka pamietnikpotworaKaruzela Arka Noego bluebird11Zegar kolejowy ? ezekh114Blu-tu. ezekh114Przygoda na greckiej Evii 4/4 activegamesPrzygoda na greckiej Evii 2/4 activegames