Wariatem jest ten, kto żyje w swoim własnym świecie [...] Musiałaś przecież słyszeć o Einsteinie [...], który uważał, że nie ma osobno ani czasu, ani przestrzeni, tylko jedna czasoprzestrzeń. Czy o Kolumbie, który uparcie twierdził, że po drugiej stronie morza nie ma otchłani, lecz inny kontynent. [...] Czy o Beatlesach, którzy stworzyli nową muzykę i ubierali się zupełnie inaczej, niż nakazywała wtedy moda. Wszyscy ci ludzie, i, tysiące innych, żyli w swoim własnym świecie.
Byłem świadkiem cudu, a jednak zastanawiałem się, czy przypadkiem nie tędy właśnie przechodzą na tamtą stronę wszyscy wariaci.
Pewien mądry Łotysz, którego poznałem w Moskwie w 1919 roku, powiedział mi raz, że opary zadumy, w których bez żadnego powodu od czasu do czasu się pogrążam, to niezawodny znak, że skończę w domu wariatów.
Żyjemy w świecie, w którym jeden wariat tworzy wielu wariatów, lecz jeden rozsądny człowiek tylko niewielu rozsądnych.