Opowiadanie będzie mieć kilka części :)
Zapraszam do czytania i komentowania ;*
Autorka : Miśka
Lena, jako siedemnastolatka uczęszczała do drugiej klasy technikum. Nie należała do ładnych ani zgrabnych osób. Miała wiele problemów, tak jak inni. Kłóciła się z rodziną, nie dogadywała z rówieśnikami. Nie potrafiła znaleźć sobie prawdziwych przyjaciół.Zawsze powtarzała, że nigdy nie będzie palić. Kiedyś próbowała ze znajomymi i od tamtego czasu obiecała sobie, że nigdy więcej nie weźmie tego do ust.Pewnego dnia wszystkie problemy zwaliły jej się na głowię. Nie wiedziała co zrobić. Mała kłótnia z rodzicami o błahostkę.. Poszła więc do kiosku nieopodal domu i kupiła paczkę papierosów. Przez dłuższą chwilę zastanawiała się, czy to pomoże jej odreagować i czy dobrze robi, bo przecież jeszcze niedawno obiecywała coś sobie. Nie po to jej ojciec rzucił, żeby ona teraz paliła. Niestety to było silniejsze od niej.. Otworzyła paczkę, wyjęła jednego papierosa i zaciągnęła się.Za każdym kolejnym pociągnięciem czuła się coraz lepiej. Spaliła na raz aż trzy i wreszcie po tej ilości odreagowała. Gdy po chwili zauważyła kolegę, idącego w jej kierunku - uciekła. Nie chciała z nim rozmawiać, a tym bardziej tłumaczyć się. Z nikim nie chciała rozmawiać. Po kilku tygodniach nie wystarczało jej już pół paczki, zaczęła palić jedną dziennie. Z czasem doszło do dwóch, a dodatkowo wypijała dużo kawy.Całe dnie spędzała szkole, później w domu, a gdy ściemniało się - wychodziła, mówiąc, że idzie się przewietrzyć. Tak naprawdę szła zapalić. Codziennie odwiedzała to samo miejsce. Rodzice martwili się o nią, bo nigdy wcześniej tak nie było. Nie wiedzieli, co się dzieje. Wychodziła, bo już nie wytrzymywała. Chciała odreagować - paląc. Przy okazji spotykała kolegów, którzy pili nieopodal, czasami nawet przyłączała się do nich. Do domu wracała około 2 w nocy, a o 7 rano już wychodziła do szkoły. Z rodzicami tylko się mijała. Tak naprawdę, to nie miała z kim porozmawiać.Z fałszywymi przyjaciółmi, którzy potem odejdą i powiedzą innym, śmiejąc się przy tym? Nauczycielce, która od razu wezwie rodziców, a oni tylko na nią nakrzyczą i powiedzą, że mogła przyjść do nich, po czym i tak zapomną? Nie miała żadnego wyboru.. Musiała uporać się z tym sama..