zaczeło się tak szybko i niespodziewanie...mijały tygodnie bez kłótni.. po jakimś czasie z błahego powodu zaczeliśmy sie kłócić, pierwsze rozstanie, drugie, trzecie, czwarte, piąte......ale za każdym razem do siebie wracaliśmy, wiedziałam już że to nie jest żadna dziecinada. Wiedzieliśmy że jesteśmy do siebie tak strasznie przywiązani że nie potrafimy się rozstać na stałe, każdy nam też tak mówił. Trzydziestego listopada na wycieczce widziałam że jest coś nie tak, było inczej............. Na basenie koleżanka podeszła do mnie i powiedziała mi co on jej powiedział. byłam w szoku, ręce mi opadły.. rozpłakałam sie na basenie...miałam wtedy wszystkiego dosyć... Powiedział jej dokładnie takie słowa: "my nie jesteśmy razem", jak to usłyszłam nie wiedziałam co robić nic mi nie powiedział dowiedziałam sie takiego czegoś od innych ludzi zamiast od niego... ale wiedziałam że bedzie chciał do mnie wrócić i nie myliłam sie... Gdy wracaliśmy autobusem do domu.. siadłam na tyle z chłopakami i rozmawiałam z kolegą mojego chłopaka.. Zapytałam sie co on mu powiedział, powiedział mi, nie wiedziałam czy wierzyć czy nie...Przez chwile zastanawiałam sie czy porozmawiać z nim czy nie...postanowiłam że z nim porozmawiam, miałam to już wcześniej zrobić bo nie chciałam załatwiać tego przez ludzi. Siadłam koło niego i powiedziałam mu czy nie mógł mi tego powiedzieć tylko ja sie od ludzi dowiaduje że my nie jesteśmy razem? Nie widziałam tego na początku, ale on sie rozpłakał...Było to słodkie..przkonało mnie to bardziej do siebie, ale wiedziałam że gdyby nawet sie nie rozpłakał to też bym mu wybczyła.. Rozmawialiśmy, powiediział mi że miał jechać na ferie do Angli do taty ale nie pojedzie ponieważ on przyjżdża do Polski. Potem rozmowa jakoś sie ciągneła, i wszystko było ok bynajmniej do czasu... Następnego dnia gdy siedziałam na facebook'u i pisałam z nim pomyślałam sobie co by było gdyby on wyjechał do Angli na stałe? Myślałam do najgorszego ale potem sobie uświadomiłam że on by tam nie wyjechał...Mineło zaledwie pół godziny i napisł do mnie taką widomość: "Co byś zrobiła gdbym wyjechał na stałe do Angli?"... Nie wierzyłam wtedy, myślałam że to jakiś sen....niestety to była prawda... W oczach stanęły mi świeczki poczułam sie jak wiedźma nawet jeszcze gorzej....Napisał że jego mama postanowiła że jeżeli nie poprawi ocen wyjdzie do Anglii... Byłam w szoku, płakałam strasznie nie wiedziałm co robić aż do tej pory nie wiem co robić boje sie tego że on wyjedzie..... Obawiam sie najgorszego..Kocham go bardzo nie chcę go stracić no ale co ja zrobie? Krótka odpowiedź:NIC! Mam nadzieje że wszystko jakoś sie poukłada i bedzie wszystko na swoim miejscu...Chcę żeby on został, bo wiem że jeżeli wyjdzie to ja nie wytrzym, bede w załamce.....Znam siebie jestem bardzo krucha i wiem że nie wytrzymałabym tego, za bardzo go kocham....Coraz bardziej sobie uświadamiam jak bardzo go kocham nad życie..
Autor Anonimowy
Wasze Prośby o notki tematyczne się spełnią ;)
Jeśli chcecie pytajcie : http://ask.fm/Iwus93