photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 9 MARCA 2012

opowiadanie .!

Klikajcie '' fajne ''  

komentujcie! ; ))

 

Następnego dnia miałam jechać do babci na cały dzień, a wieczorem miałam spotkać się z Mateuszem. On na to miast miał jechać z tatą do Wrocławia na giełdę. Więc każde z nas miało zaplanowany dzień. 

Nie mogłam się cały dzień na niczym skupić, byłam taka szczęśliwa i rozpromieniona jakbym co dopiero się zakochała... czułam to co na początku , czyli miłość kwitła. Rozwija się powoli jak piękny kwiat róży, tylko mam nadzieję , że bez kolców.

Pomagałam babci w sprzątaniu, spotkałam się z koleżanki z babci wioski. 

I jakoś minęło mi miło popołudnie.Lecz trochę byłam zaniepokojona, że Mateusz mi nie odpisał, ani nawet nie zadzwonił. Hmm może rzeczywiście nie miał czasu, bezsensu było sobie coś wkręcać. Przecież wieczorem ma do mnie przyjść i obejrzeć ze mną tą nową romantyczną komedie co weszła na dvd.

Więc kiedy nadszedł już wieczór  z uśmiechem na twarzy wróciłam do domu, przebrałam się w spódniczkę (która bardzo lubił Mateusz), i przygotowałam nam małą kolacje.

Minęła godzina, a Mateusza nadal nie było, trochę się zaniepokoiłam, ale czekałam cierpliwie.

Kiedy dochodziła już 23 byłam po prostu wkurzona , że mnie wystawił...ale też wiedziałam , że musiało sie coś stać...ani jednego telefonu od niego przez cały dzień, zupełnie nic. Było późno więc położyłam się spać, a następnego dnia , o świcie poszłam do domu Matuesza, lecz nikogo nie zostałam. Hmm to już było niepokojące. Postanowiłam zadzwonić do Wojtka, może on wie co się stało.

 

ALA:Halo, Wojtek. Wiesz może co się dzieje z Mateuszem? Byliśmy wczoraj umówieni, a on nie przyszedł, poszłam dzisiaj sprawdzić do niego do domu czy coś się stalo, a tam nikogo nie ma.

WOJTEK : Ala , to ty nie wiesz?

ALA: Czego mam nie wiedzieć?!

WOJTEK: No bo Mateusz wczoraj wracając z tatą z Wrocławia miał wypadek samochodowy. Zderzyli się z tirem i to niestety od strony pasażera, jego tato ma złamaną noge, a Mateusz (głos mu zadrzżał)....Matuesz leży w stanie ciężkim , we Wrocławskim szpitalu. Jest w śpiączce i nie wiadomo czy się obudzi. W nocy miał ciężką operacje. Dzisiaj będe do niego jechał, chcesz jechac ze mną?

ALA: Jeszcze pytasz?? (rozpłakałam się) o ktorej jedziesz??

WOJTEK: Za godzine.

ALA: Ok za niedługo będę u Ciebie.

 

Pobiegłam do domu czym prędzej , cała zapłakana. Wytłumaczyłam mamie co się stało i poszłam do Wojtka. 

Jechalismy jakies 50 minut do szpitala. Natychmiast poszliśmy nad oddział , na którym leżał mój ukochany. Spotkałam tam mame Mateusza.

MAMA MATEUSZA: Lekarze nie dają mu.... nie dają mu dużysz szans na przeżycie... (powiedziała mi zapłakana mama kiedy zobaczyła mnie w drzwiach)

Nie mogłam pochamować moich łez , mimo iż wiedziałam , że w niczym tu nie pomogą. Jeszcze bardziej zdenerwowałam tym mame Matuesza i wyszła . Zostawiając mnie z nim samą.Popatrzyłam na niego... zlapałam go za ręke...

ALA: Mateusz , wyjdziesz z tego! Nie poddawaj sie rozumiesz? Nie odejde stąd do póki nie otworzysz oczu i nie powiesz mi , że dasz radę.  Mateusz kocham Cie! Jeśli nie zrobisz tego to zrób to dla mnie! Ja bez Ciebie nie dam rady... Mateusz .. potrzebuje Cie.

Wtedy wszedł Wojtek. Potrzedł do mnie i przytulił.

WOJTEK: Gdyby Mateusz teraz to zobaczył to by mi dał,(chciał rozluźnić admosferę)Aluś, on z tego wyjdzie. To twardy chłop. Wyjdzie, rozumiesz. Nie płacz już.

Siedziałam przy nim calą noc... nie wróciłam do domu. Zadzwoniłam tylko od mamy. Była bardzo wyrozumiała, pozwoliła mi zostać. Jego mama też od niego nie odchodziła na krok.

Około trzeciej nad ranem kiedy ściskałam jego dłoń poczułam jak rusza palcami, zawołałam więc lekarzy. Powiedzieli , że to dobry znak...

Jednak pół godziny później... na monitorze urządzenia zobaczyłam poziomą linie i szybko wezwałam lekarzy. Akcja ratunkowa trwała godzine... ale nie udało się go uratować. 

 

 

Komentarze

mrsstanley wczytałam się ;3
11/03/2012 14:47:19