płomyk...
może płomyk nadziei?
kto wie.
taki mały płomyczek a jest źródłem i światła i ciepła...właśnie ciepła...każdy z nas go potrzebuje.wtedy czujemy się hm...bezpieczniej?
takim źródłem ciepła mogą też być...albo powinny być ramiona bliskiej osoby a czasem i sama jej obecność....
tylko gdzie się zgubili tacy ludzie?
przez ostatnie dwa tygodnie znów pojawił się mały płomyk nadziei, że może jednak tacy ludzie istnieją...
tylko czy ten płomyk nie zgaśnie szybciej niż się pojawił?
dlaczego każdy każdego rani.
dlaczego mówimy słowa, o ktorych tak szybko zapominamy.składamy obietnice, których nie dotrzymujemy?
jaki jest w tym sens?
znów za dużo pytań a brak odpowiedzi...
just be.
wspomnienia siłą na następny dzień.