jesteś promieniem na mej twarzy, wirem w szklance mleka, milczeniem w jesiennym wietrze, jesteś trawą zieloną, liściem ze złotego drzewa na chorzowskiej. mijam Cię wszędzie, na przystanku, przy krawężniku, obok ławki. nucę piosenkę z kilku Twych słów.tak zabawnie wieczorami do Ciebie wracam, i może jesteś obok, może stoisz na tym przystanku, może obserwujesz to drzewo na chorzowskiej. może siedzimy na naszej ławce i w milczeniu, bo czasem życie dawało nam w kość, a ja przyglądałam się obłokom z fajki, którą lubiałaś zapalać, a Twe szklane, czarne oczy mówiły więcej niż nie jedno słowo.
_tęsknię.