Wrracam . ! Bo tęskno tu jak coś . : >
Lubię, gdy nasze spojrzenia spotykają się, a Ty zamiast machinalnie odwrócić swój wzrok w drugą stronę, hipnotyzujesz mnie. Nie obchodzi mnie to, czy robisz to specjalnie. chodzi mi tylko o te kilka sekund, kiedy moje źrenice w skutek euforii powiększają się do dużych rozmiarów, jak po zażyciu środków pobudzających. Nie chcę iść dalej, chcę skupić cały swój świat w tej jednej chwili, tak, by trwała nieskończenie długo. Boję się tylko, że gdyby ten moment ciągnął się o jeden ułamek sekundy za dużo straciłby swój cały blask, urok. Ruszam dalej pewny, że nie możesz odkleić ode mnie swoich oczu. Stawiam ostrożnie każdy krok, jakbym pod stopami miał potłuczone szkło. Staram się powstrzymać, ale to jest silniejsze. Odwracam się.
powiedz, czy wyglądam jak lalka ? czy jestem sztuczna, pusta w środku i bez serca ? czym patrzyłeś, kiedy traktowałeś mnie jak zabawkę ? czym myślałeś ? a może, nawet tego nie robiłeś. przecież od początku było Ci wszystko jedno. tylko ja głupia i naiwna dałam się uwieść
drżącą ręką trzymam telefon. sama sobie wmawiam, że to ciągłe odblokuj-zablokuj jest przypadkowe. że sprawdzam godzinę. że może nie słyszałam jak mama dzwoniła. wszyscy się nabierają. ale ja sama ? wciąż wiem, że czekam na tę jedną wiadomość, która zapewni mnie jak On bardzo żałuje i tęskni. gdzieś w środku, wiem, że na wyświetlaczu już nigdy nie pojawi się to imię. ale nadzieja za cholerę nie chce mnie opuścić.
najbardziej w nocy boli ten moment, kiedy śnisz o was i się budzisz. wszystko wreszcie się ułożyło, On pokochał, pocałował, przytulił. jesteś najszczęśliwszą osobą na ziemi. i wtedy sen się kończy a ty otwierasz oczy i znów znajdujesz się w swoim ciemnym pokoju, z paczką chusteczek i telefonem pod poduszką. rzeczywistość uderza wtedy dwa razy mocniej. nawet nie wiesz, jak to boli.
usłyszałam przez sen jakieś hałasy. obudziłam się i pospiesznie odegnałam resztki snu plączące się po głowie. przez uchylone okno dobiegł mnie czyjś krzyk. coraz głośniejszy. po chwili poznałam ten głos. podeszłam do okna, nie uchylając firanki. stał w ogrodzie kilka metrów niżej. krzyczał coś o miłości. znów był pijany. nienawidziłam Go w tym stanie. - Kocham Cię słyszysssszzz !? Nieee mog...eee bez cieb.. ciebiee żyć ! - nie pozwoliłam płynąć łzom. pokonałam siłę woli, żeby wychylić się i odpowiedzieć tym samym. bo tak było. wciąż to czułam. nie dawałam sobie bez Niego rady. ale wybrał. zajmowałam drugie miejsce zaraz po wódce. nie mogłam tak dłużej, odeszłam. - Ja sięę.... yp... zmieniee ! Słyszyszzz mnieee ?! To wszystko dla Ciee.e. bieee ! - krzyczał. przegrałam z samą sobą. zaczęłam płakać. po chwili chyba dał sobie spokój. może poczuł się wreszcie senny. dobrze, że dał za wygraną i odszedł. wycierałam gorące łzy, dziękując Bogu, że nie obudził rodziców.
wszystkie uczucia zostały już spisane, myśli posegregowane na te ważne i błahe. każda sytuacja stworzona przez wyobraźnię, skorygowana miliony razy. wspomnienia podzielone na wiele kategorii. każdej łzie przypisano inne znaczenie. każdemu westchnięciu inną wartość. miłość rozłożona na części pierwsze
obudziła się w dusznym pokoju. mimo uchylonego okna, powietrze było gęste. odsuwała od siebie wspomnienia koszmaru. niemiłe wrażenie czyjejś obecności, potęgowała ciemność bezksiężycowej nocy. nagle zawładnęło nią poczucie jakiejś pustki. jakby oddała część siebie. bezradna, otumaniona, samotna, wyprana z uczuć. zdolna tylko do doznań fizycznych. a jednak w tej chwili brakowało jej Go bardziej niż kiedykolwiek dotychczas. czuła przemożny ból nieodwracalnej straty. nie zasnęła do rana
nie dziw się, jeśli po godzinie namawiania Cię na kino, postanowię iść do parku, mimo, że się zgodziłeś. mogę zjeść cały słoik nutelli, wcześniej twierdząc, że się odchudzam. powiem, że nie lubię lodów, a potem wyciągnę Cię na ich pudełko. oświadczę, że cały dzień siedzę w domu, a potem zjawię się u Ciebie, nim minie godzina. ponarzekam na te niewygodne szpilki, a następnego dnia zobaczysz mnie w nowiutkich czarnych. wyrzucę nową bluzkę, bo uznam, że dziwnie w niej wyglądam, a potem będę jej szukać, mówiąc, że tak naprawdę była świetna. będę na Ciebie wkurzona, ale moich pocałunków w tym stanie nigdy nie zapomnisz. czyżbyś nie słyszał, że kobieta zmienną jest ?
On dawał siłę, na każdy dzień, nawet ten najbardziej denny. może i nie wiedział jak wiele dla mnie znaczy, ale przecież coś musiał czuć. był takim nieodłącznym elementem w moim żałosnym życiu. chyba stał się uzależnieniem.jak kawa. bez chociaż jednej dawki, nie umiałam funkcjonować. organizm odmawiał. w Jego przypadku odmawiało serce.
oglądając zdjęcia z tamtego roku, nawet na widok mojej starej kurtki uderza mnie dziwne poczucie pustki. w niej siedziałam nad rzeką, słuchając tego głosu, śmiechu. brakuje mi tej części życia, która w tamtym czasie była wypełniona miłością. kilka z pozoru nic nie znaczących piosenek wywołuje u mnie pełen żalu uśmiech i chwilę zamyślenia. tęsknię, choć sama nie wiem za czym. czasem przypadkiem mijam miejsca, które niegdyś były tymi najważniejszymi. tam działa się historia mojego życia. chyba gubię się w tym wszystkim. sądzę, że już pora przyznać się przed samą sobą, że... że nadal kocham
stałam na przeciw Niego, błagalnym wzrokiem szukałam szczerości w Jego oczach. - Powiedz to. Powiedz wszystko, teraz. - wyszeptałam łamiącym się głosem. - Przecież dobrze wiesz, jak to było. - Masz rację, wiem. Ale chcę to usłyszeć z Twoich ust. Tylko z Twoich. - Nie chcę o tym mówić. Nawet nie wiem jak. - Proszę... - po tym słowie nałożył mi na głowę kaptur. - Pada deszcz. Wracaj do domu. To po prostu koniec. Zwyczajnie. Rozstańmy się bez spięć. - powiedział i chwytając do ręki plecak, oddalił się szybkim krokiem. chciałam nawet za Nim biec, ale w ostatniej chwili rozum wziął górę nad sercem. i tak powinno być zawsze - szkoda tylko, że nie wychodzi. wolnym krokiem poszłam do domu. wciąż biłam się z myślami. przecież prosiłam tylko o te kilka słów prawdy. nawet tego nie był w stanie dla mnie zrobić.
Fajna piżamka. -Jestem zmęczona, Damonie. - Coś ci przyniosłem. - Myślałam, że przepadł. - Dziękuję. Oddaj go, proszę. - Muszę wpierw coś powiedzieć. -To dlaczego nie oddasz mi naszyjnika? - To, co zaraz powiem, będzie najbardziej egoistyczną rzeczą w moim życiu. - Damonie, nie zaczynaj. - Muszę choć raz to powiedzieć.A ty tego wysłuchasz. Kocham cię, Eleno. I właśnie dlatego nie mogę być egoistą. Dlatego nie możesz o tym wiedzieć. Nie zasługuję na ciebie, ale mój brat tak. Szkoda, że nie będziesz tego pamiętać. Ale tak musi być
To uczucie wyobrażała sobie jako ostrą falę wypiętrzającą się raptownie gdzieś w środku, między kłębkami nerek, wątrobą, jelitami; jako słup ciśnienia podchodzący pod gardło, rozsadzający szczęki, miazgo watą zawartość czaszki, a potem maltretujący całe wnętrze jej ciała skurczami, darciem i kłuciem. Zaczynały wtedy wołać jakieś głosy, przebiegały niezgrabne, fantomy, lśniły obrazy widziane kiedyś naprawdę albo w marzeniach. Wówczas usiłowała oszukać własną uwagę, myśleć tylko nie o nich, chwytać się czegoś w beznadziejnym odruchu. Ale nic z tego kiedy ból przychodził, czas tracił znaczenie, rzeczywistość brała nogi za pas, pozostawiając łóżko z nią zawieszone w próżni
Jestem nauczką. Przykładem okrutnych ciosów, jakie zadaje czasem życie, powodem, dla którego nie powinno się nigdy brać niczego za pewni. Ludzie mi tak mówią. Mówią mi, że to co się wydarzyło, pomogło im dostrzec światło. Od teraz ich życie się zmieni. Będą mocniej kochać i wykorzystywać każdą sekundę. Wiem, że chcę dobrze, ale ostatnie, czego chcę, to być postrzeganą jako przykład otrzymanej od życia nauczki. Nie jestem wątkiem opery mydlanej! Nie jestem ostatnimi stronami romansu! To moje życie
Czasami w życiu musimy zostawić coś za sobą z codziennego życia, szczególnie jeśli coś żąda od nas natychmiastowego działania. Jeśli coś wymaga natychmiastowego działania, okazuje się często, iż nie jest to zgodne z naszym własnym życiem. Często należy to do kogoś innego, kto nie jest w zgodzie z własnym życiem. Pomagamy tej osobie zmierzyć się ze swoim życiem, jeśli pozostajemy ze swoim własnym życiem. W naszych wewnętrznych podróżach puszczamy żądania innych i koncentrujemy się na żądaniach swojego życia. Wtedy pojawia się spokój. Gdy pozostawiamy swoje i cudze życie tam, gdzie one odpowiednio należą, wtedy pojawia się bardzo głębokie połączenie pomiędzy naszym codziennym życiem i życiem innych osób. Żyjemy i świętujemy życie wspólnie.
Są takie momenty,