Wychodzisz do ludzi , śmiejesz się. Na chwile zapominasz o wszystkim. Potem wracasz do domu i wszystko wraca , cała szara rzeczywistość.
I znów przyszły te czasy , kiedy to uśmiechnięcie się jest trudniejsze niż jakiekolwiek zadanie z matmy.
Odkąd odeszłeś nic nie jest jak dawniej , moje życie to jeden wielki burdel , nie potrafię żyć tak jak dawniej , gdy wspomnienia uderzają we mnie dwa razy mocniej i powraca dwu-mocniejszy ból.
Zbliża się najgorsze chociaż liczysz na najlepsze.
I wcale nie jest mi dobrze i wcale nie jestem szczęśliwa.
Dlaczego wszystko zaczyna się pierdolić , kiedy docodzimy do wniosku , że jesteśmy szczęśliwi ?
Temperatura mojego szczęścia nadal poniżej zera.
Tak naprawdę to tylko moja mokra poduszka wie jak bardzo za Tobą tęsknię.
-A Ty jak się masz ? Spytał Puchatek.
-Nie bardzo się mam odpowiedział Kłapouchy. Już nie pamiętam czasów , żebym jakoś się miał.
Cofnęłabym się w czasie i to zmieniła , ale nie mogę więc jeśli Twoje drzwi są zamknięte na łańcuszek , zrozumiem.
Nie ma to jak płakać ze szczęścia a zarazem ze smutku. Rozpierdol psychiczny. Sama nie wiem co czuje.
Gdy przeczytałam o szkodliwości alkoholu rzuciłam czytanie.
Chciałabym myśleć , że nic się nie zmieniło , pomimo faktu , że wszystko uległo zmianie.