Jesteś cudowną dziewczyną- powiedział. Z tego co mówisz można wysnuć wniosek że twój mąż tego chyba nie docenia. Gdybym ja miał taką żonę to chyba nigdy bym jej nie puścił samej do sanatorium.... Uśmiechnęła się . - Nie miał wyboru - powiedziała - Dostałam skierowanie jeszcze leżąc w szpitalu. Gdyby wiedział że ja zamiast chodzić na zabiegi, spaceruję po parku z innym mężczyzną, to bym dopiero miała... - No-moja żona też nie byłaby tym zachwycona - zaśmiał się. - Pójdziemy na lody? - spytał. - Chętnie - odpowiedziała . Weszli do kawiarni skąd dobiegały dźwięki muzyki. Zjedli lody, potem wypili po lampce koniaku.... Zaprosił ją do tańca. Dobrze tańczył. W jego ramionach czuła się lekka, rozluźniona... Jeszcze jedna lampka koniaku...Wieczór mijał szybko - zbliżała się godzina dziesiąta.Trzeba było wracać do sanatorium. Wcale nie miała ochoty ale po dziesiątej zamykali drzwi wejściowe i trzeba było potem się tłumaczyć ze spóżnienia. - Słuchaj- powiedział Andrzej- czy twoja współmieszkanka nadal jest nieobecna? - Tak - dzwoniła do mnie wczoraj że w tym tygodniu nie zdąży załatwić swoich spraw i że prawdopodobnie wróci dopiero po niedzieli. -A czemu pytasz ? - Pomyślałem że moglibyśmy kupić jakieś wino i posiedzieć jeszcze u ciebie- co ty na to? Nie miała nic przeciwko temu. Perspektywa siedzenia samej w pokoju wcale jej nie odpowiadała a na sen było jeszcze za wcześnie. - Dlaczego nie? - powiedziała - Ale wino będziesz przemycać ty - I jeśli cię złapią to ja nie mam z tym nic wspólnego - zaśmiała się. -Dobrze- biorę wszystko na siebie. Weszli do sklepu i wybrali wino. Do wina dokupili jeszcze ciastka. Zdążyli wrócić w ostatniej chwili - portier już podchodził z kluczem do drzwi. W świetlicy siedziało kilka osób przy telewizorze , z dołu słychać było klepanie piłeczki pingpongowej. Weszli na górę. Mieszkali na tym samym piętrze. - Wejdę na chwilę do siebie- powiedział Andrzej - Przyjdę za piętnaście minut, dobrze? Chciałbym się wykąpać po tym upalnym dniu. - Dobrze- powiedziała - ja też chętnie wezmę prysznic i przebiorę się. Rozstali się i Anka poszła do swojego pokoju. Szybko zrzuciła ubranie i weszła pod prysznic.Trochę jej się kręciło w głowie. Pomyślała że chyba się upiła tym koniakiem . Myjąc intymne miejsca ciała przypomniała sobie powiedzenie : myjcie się dziewczyny bo nie znacie dnia ani godziny i - wybuchnęła śmiechem. Nie miała najmniejszego zamiaru zdradzać Krzysztofa. Przecież go kocha. Andrzej jest po prostu sympatycznym kolegą z którym miło się spędza czas. I też ma swoją żonę którą kocha... Spłukała dokładnie mydło, szybko się wytarła i skropiła ciało perfumami . Spojrzała na zegarek- piętnaście po dziesiątej- zaraz przyjdzie Andrzej. Wyciągnęła z walizki czystą bluzkę i nowe majteczki i szybko się w nie ubrała. Potem jeszcze spódniczka... Spojrzała w lustro, poprawiła włosy. Była gotowa. Chciała jeszcze posprzątać trochę w pokoju, ale już nie zdążyła bo usłyszała pukanie do drzwi. - Proszę - powiedziała. Andrzej uchylił drzwi. - Można? - No pewnie , wejdź, proszę. Wszedł na palcach , przykładając palec do warg - i w tej konspiracyjnej pozie wyglądał tak zabawnie że aż się roześmiała. - Zamykaj szybko drzwi - szepnęła dostosowując się do jego konspiracyjnego zachowania.. Teraz on się roześmiał. Wszedł na palcach i zamknął drzwi. -Czy zamykać na klucz? - Oczywiście - przecież będziemy popełniać przestępstwo i nikt tego nie może widzieć - zaśmiała się. Andrzej wyjął z reklamówki wino i ciastka , Anka włączyła czajnik żeby zaparzyć herbatę. - A to dla ciebie- usłyszała. Odwróciła się i zobaczyła bukiet kwiatów w ręce Andrzeja.. Piękne, świeże różyczki . Dosłownie ją zatkało. - Skąd je masz? Są naprawdę piękne... - Cicho, nic nie mów- ukradłem- powiedział. - I o nic więcej nie pytaj... Nie pytała więc ... Zupełnie odruchowo, nie zastanawiając się nad tym co robi, pocałowała go w policzek. Potem nalała wodę do wazonika i wstawiła róże. - Są naprawdę prześliczne - powtórzyła - a teraz otwórz to wino - mam ochotę się troszeczkę upić. Nie masz nic przeciwko temu? - Nie- powiedział - mam ochotę na to samo co ty. - No to świetnie się składa tylko że o czymś zapomnieliśmy - po prostu nie mamy kieliszków - w sanatorium takich rzeczy się nie przewiduje. Są tylko szklanki... -Trudno - Nie będzie tak elegancko ale smakuje identycznie Oboje zaczęli się śmiać.
Natt. :3