nie wiem w sumie dlaczego to robie.
może dlatego, że pojawiła się w moim życiu iskierka nadziei, że w końcu sobie wszystko poukładam.
przedstawiam moją iskierkę, w czarnej koszuli. którą teraz noszę ja, by the way.
moja iskierka nie wie, że to o nim piszę. może i w sumie lepiej, bo czasem iskierka mogłaby się teleportować z Łodzi do Puszczykowa, stanąć w drzwiach, skrzyżować ręce i przywitać mnie pięknym 'musimy pogadać'. dobrze, że nie wie.
co by nie było, to moje życie przybrało obrót o 180stopni.
wyjątkowo zgodnie z ruchem wskazówek zegara.
wyjątkowo w dobrą stronę.
wyjątkowo za zasługą kogoś, kto ma wystarczająco cierpliwości do mnie i mojego życia, aby planować ze mną przyszłość. wspólną.
nie wiem, czy to wytrzyma. nie wiem, czy będzie mieć siły, czy nie wyprowadzę go z równowagi, czy nie stanie nam coś na drodze.
jestem jedynie pewna, że postawiłam wszystko na jedną kartę. na jedną iskierke.
I PIERWSZY RAZ W ŻYCIU JESTEM CHOLERNIE DUMNA ZE SWOJEJ DECYZJI!