w końcu w domu. nie żeby mi źle było, czy coś. wręcz odwrotnie.
w sobote odbył się ślub i wesele, oczywiście mega kot, tańce hulańce. mój mężczyzna jest najprzystojniejszy na świecie.
i był żużel, który o dziwo mnie nawet ciekawi, a juz całkiem fajnie wygląda.
dziś wróciłam z lipnicy górnej, gdzie też zabawiłam na weekend majowy z dziewczynami.
tęsknię za tobą miśku <3
serdeczne dzięki wszystkim przyjaciołom za życzenia urodzinowe, chyba najbardziej szczere i urokliwe właśnie te.
aż w szoku jestem i otrzasnąć się nie mogę do tej pory jakie poświęcenie.