Z dnia na dzień poczuła jak traci grunt pod nogami.
Nieprzespana noc i paczka chusteczek, która ocierała jej słone łzy.
Chwilami już chciała mu powiedzieć, a idź w cholerę!
Ale jak to?! Co z nami?!
Tyle wspólnych planów, zarówno tych na najbliższe chwile, jak i na te odległe w czasie.
Tyle miłości na każdy dzień.
Tyle wspaniałych wspomnień.
Tyle podarowanego zaufania.
Tyle wspólnie nieprzespanych nocy.
Tyle czułych słów.
Tyle wspólnych rozmów.
Tyle poświęconego dla siebie czasu.
I miała tak po prostu odpuścić?!
Nie potrafiła.
Wraz z nim, czuła, że odejdzie też ona...
Nerwowo wypatrywała go w oknie. Przejeżdżał jeden samochód za drugim. W tym momencie czas leciał tak wolno. Bardzo wolno. Chwilami miała wrażenie, że jedna głupia minuta ciągnie się godzinami. Jest, w końcu jest! To on! Wyleciała szczęśliwa przywitać go wysiadającego z samochodu. Rzuciła mu się w ramiona a nogami oplatała go w pasie. Czuła jak łzy szczęścia spływają jej po policzkach. Kochała go, ale w tej chwili czuła jak to uczucie potrafi być silne. Postawił ją przed sobą, otarł łzy i czule pocałował. Niczego więcej już nie potrzebowała. Ktoś, kto jest dla niej wszystkim od ponad 8 miesięcy& teraz ściskał ją w ramionach.