ROZDZIAŁ 74 :)
Juz od dobrych paru godzin siedzielismy na szpitalnym korytarzu. Panowała aura, której nikt nawet nie odwazył sie przerwac jaka kolwiek rozmową. Wszyscy mysleli nad całą ją sytuacją. Każdy zadawał sobie pytanie: Jak to teraz będzie?. Fakt faktem, że ja będę miała najlepsza sytuacje. Wkoncu mnie napewno zapamietała. Ale co z resztą? Co z tymi wszysykimi cudnymi chwilami spedzonymi podczas wakacji w Londynie? I Najwazniejsze: CO Z ZAYN"EM!?
Jego stan z minuty na minuty był coraz gorszy. Nie chciał z nami rozmawiac... nawet nie mozna było go dotknąc. Nic nie jadł. nic nie pił. Nawet nie zwazał na to jak wyglada. Siedział skulony cały czas patrząc sie w podłogę.
-Myslisz, ze nie bedzie nas naprawde pamietała?-zapytał cichutko Liam wtulony we mnie.
-Nie wiem... może wszystko będzie jak dawniej? A moze byc tak jak mowił lekarz...-odparłam zmęczonym głosem.
-Ale co wtedy z Zayn'em...? Przeciez dzieki niej miał siłe na kazdy koncert, wiwiad, sesje.. bez niej nie bedzie taki sam...
-Musimy mu z tym pomoc.. zebysmy tylko wiedzieli jak..
-Nie moge na niego patrzec poprostu..-szepnął Li- proszę Cie wymysl cos, bo no poprostu nie moge...
-Ale co ja moge.. widziałes reakcje..-odparłam zrezygnowana.
-Ja wiem, że ty mozesz duzo zdziałac.. Zrob cos i to szybko.-powiedział błagalnym głosem.
Nie miałam innego wyboru. Sama nie mogłam patrzec na mulata. Jesli mozna go bylo w tym momencie tak nazwac. Jego bladosc poprostu przerazała. Powoli wstałam z objęc ukochanego i zaczęłam iśc w kiedrunku Zayn'a. Spodziewałam się braku reakcji, kiedy podeszłam do niego. Nawet nie odwazyłam sie nic powiedziec. Najzwyczajniej w swiecie, mocno go przytuliłam. Na poczatku wyrywał się. Jednak ja czułam, ze tego mu najbardziej potrzeba. NIe myliłam się. Chwile się poszarpał, ale zaraz sam mocno się we mnie wtulił i zaczął łkac.
-Już spokojnie. Wiem, że Ci cięzko. Przezywam to samo. Ale oboje wiemy, że Nat jest silna i przetrwa wszystko. Musi to zrobic. Musi dla Ciebie, dla mnie dla nas wszystkich.-powiedziałam, jak najdelikatniej sie da.
-Ale jak ja będę zył ze swiadomoscią, że ona mnie nie będzie pamiętała? Wiesz jaki to ból myslec o tym, a co dopiero odczuc na własnej skórze?!-odparł Malik przez łzy.
-Nawet jak tak będzie to wiemy, że z czasem sobie to wsyztsko przypomni i będzie tak jak dawniej.
-Co z tego jak nie wiadomo ile powrócenie pamieci potrwa!
-Twoja miłosc uzdrowi ją szybko zobaczysz.-przytuliłam go jeszcze mocniej by mogł poprostu wypłakac sie.
Przez to wszystko samej cisnęły mi sie łzy do powiek. Chyba dopiero teraz to wszystko do mnie powoli docierało.
Nagle nie wiadomo skąd i jak pojawił się przed nami lekakarz. DO razu wszyscy zerwalismy się na równe nogi.
-Spokojnie prosze Państwa. Zacznę od tego, że pacjentka się przebudziła-zaczął doktor- jednak tak jak mowie moze wystapic lekki zanik pamieci.
-Możemy ją zobaczyc? Porozmawiac? COKOLWIEK?-wyrwał sie Zayn.
-Pacjentka jest osłabiona wiec musi wypoczywac...
-Ale chociaz na chwilke-przerwał błagalnie Malik.
-Eh tylko na 5-10 min.. i nie wchodzcie wszyscy. Ona musi wypoczywac.-zakonczył lekarz.
-Ja bym proponowala, zeby poszedł Zayn i Aga...-powiedziała Ala. Wszyscy wokół pokiwali tylko głowami na zgodę. Popatrzłam na zdruzgotanego Zayn'a i ruszylismy za doktorem na salę.
Weszłam jako pierwsza. Zobaczyłam ją taka zwykłą jak gdyby nigdy nic, lezącą w łózku...
-Agaaa! Jak dobrze, że jestes! Co to za nieogar? W szpitalu po angielsku mi tu gadają i wgl? a Z jakiej paki ja tu jestem i..
-Ciiii, spokojnie.-uciszyłam ją.- Przyprowadziłam Ci kogos.-powiedziałam usmiechnieta i odsunęłam sie na bok ukzujac jej mulata.
Jej oczy natychmiast zrobiły sie wielkie i błyszczace. Momentalnie pojawil sie "banan" na ustach.
-Zaaaayn! Zaaaaayn! Zaaaayn Malik!-zaczeła krzyczec na cały szpital.
Na mojej i Malika twarzy od razu pojawił się smile. Mielismy nadzieje, jednak cos pamieta...
wieelki powrót :)
musze nabrac nowej wparwy :D
aa narazie takie cuś :D
baju :*