Z punktu widzenia Elany:
I dzieci się zebrały i poszły na autobus. Oczywiście musieliśmy do niego biec ale daliśmy radę. No więc wbiliśmy do autobusu. Oni od razu wjebali się na miejsca siedzące. Ja takie, spoko i postoje. Ty poszłaś na początek, bo stwierdziłaś, że nie przystajesz się do przypałów. No to ja stoję sobie na końcu, oni siedzą a ty przy kierowcy siedzisz. Ja tak stoję, stoję, jak chuj szarpnął tym autobusem, że bym się wyjebała, no to kurwa mnie Wojtek na kolana wziął. Ja coś tam zaczęłam zrzędzić, a on stwierdził, że lepiej abym była cicho, bo mnie zostawią w Iwierzycach. Ja takie brwi i "dobrze tato będę grzeczna" Zaczął mnie deb gilgotać, a ja posrana ze śmiechu się go błagałam żeby przestał. Rafał stwierdził, że idzie do ciebie, bo ci jest na bank smutno. Ja patrzę a on po chwili zapierdziela z tobą na rękach. Jak są te siedzenia naprzeciwko siebie to posadził sobie ciebie naprzeciwko i włożył i czapkę na głowę. Stwierdził, że wyglądasz atrakcyjniej. Ja łeb na ramieniu Wojtka i zlewa na maxa. Rafał leje a ty taka mina i oddałaś mu czapkę na łeb. Cały czas z czegoś zlewaliśmy. W pewnym momencie patrzymy a tu Seba z rowerem wsiada i drze się "przepraszam, przepraszam" My się schowaliśmy ale i tak nas wylukał. Przyszedł i rower postawił. Rafał westchnął i do Seby żeby wziął ten rower, na to on, że fakt pójdzie do przodu, bo mu jeszcze małe gówno zepsuje rower.