Biegamy=Umieram.
W piątek pobiegałam troszke, w sobote wesele,a w niedziele LENISTWO! Z wesela wróciłam po 4! Gdzie normalnie ok. 1/2 wracam. Maskara, ale najważniejsze, że ludzie się bawili i młodzi mają teraz co wybierać do albumu. I 15tego w plener. Ja już chce mój urlop. Wszyscy już się śmieją, że moja praca to mój dom ;p Podoba mi się moja praca, ale niestety zarobek nie, więc szukam czegoś za granicą. Koło października/listopada powinnam wiedzieć czy w Niemczech mnie zechcą czy w Holandii. Oby się udało wszystko ładnie, bo już czasem nie ogarniam, nie mam sił po prostu. Cud, że znajduje czas na trening..w sumie w nocy, po 22, bo chwilę przed jestem dopiero w domu. -.- Ogień! A tymczasem moja loff rodzina ma wkurwa na mnie, że się nie składam na prezent do bratanka. No cóż nie jest moim chrześniakiem, a sytuacje mam jaką mam to, mam do w DUPIE! Lech przejebał wczoraj i ogólnie jakoś takoś do dupy. ;o Nawet nie wiem jak nasza kadra jeździecka wypadła. ;f Ale niedziela mile spędzona. :) Pieseł zwalił klatkę i papuga fruu!
Pozdrawiam,
onefight.