No nic, trzeba pracować..
Dziś party. K się kiepsko czuje, jakaś grypa żołądkowa czy coś. Chciałam śniadanie w sklepie sobie kupić, śpieszyłam się na autobuś i jedne wredne babsko mnie nie przepuściło w kolejce, ona tylko na chwile, a jak zaczęła wymieniać to szlag jasny mnie trafiał. Odłożyłam to co miałam i poszłam na autobus cudem zdąrzyłam..A ta jeszcze w tym sklepie siedziała...-.-
Pozdrawiam,
onefight.