Mimo uśmiechu, który cały czas gości na twarzy, w środku rozsypuje się na milion małych kawałków. Przestałam sobie znów że sobą radzić. To co ze praca dobra, to nic ze mieszkanie... Czuję się jak nikt. Pieprzony pustka. To co ze się uśmiecham przy wszystkich, jak tylko się odwroce lub zostaje sama chce mi się płakać. Nie mam siły się podnieść po raz kolejny. Nie mam siły by znów wstać i powiedzieć Mała ogarnij się jutro też jest dzień.
Cisza mnie zabija. Tęsknota mnie zabija. Nie mam już sił wstawać z łóżka...