muszę tu pisać. chyba nikt z moich znajomych nie jest w stanie zrozumieć mojego bólu. tak, odchudzam się. stosowałam mnóstwo diet, chudłam, tyłam, chudłam, tyłam. koniec końców miałam ich dość, postanowiłam po prostu zwracać jedzenie. i już wiem, że to był najgorsza decyzja w moim życiu. piszę do Was jako bulimiczka, zagorzała fanka wystających kości i maniaczka odchudzania. i chcę Wam powiedzieć, jeżeli chcecie się odchudzać NIE WYMIOTUJCIE. na początku będziedzie pewne, że macie nad tym kontrolę. zjem za dużo, tylko raz, a co mi tam. nie! odmówcie sobie tej rzeczy, a niżeli potem miałybyście leżeć koło kibla. z czasem traci się kontrolę, zjesz i musisz zwrócić. to się staje silniejsze od Ciebie. uzależnia jak nikotyna. zrobisz to, czujesz się wolna, lekka i czysta. ale tylko chwilę, potem są zawroty głowy, omdlenia, potworne bóle brzucha, przekrwione oczy i zmeczenie. jestem bulimiczką już 2 lata. i żadnej z Was tego nie życzę, po prostu czytając Wasze blogi boję się, że może spotkać Was to samo. chciałam tylko podać Wam przykład z życia. i uwierzcie, że jest strasznie ciężko. jak na razie staram się zacząć nową dietę. jeść zdrowo, mało i pić duuużo wody, no +ćwiczenia. i od jutra waider, postaram się nie spieprzyć jak ostatnio.
mam ok.169cm i ważę 69/70kg
muszę schudnąć do 65kg
potem wymażone 60kg <3
To cześć miśki :*