Nie wiem co mnie skłoniło,że jednak usiadłam i zaczełam pisać.Na początku krążyłam wokół laptopa i zastanawiałam się czy warto.Czy napisać.I jeśli tak to w sumie po co.I doszłam do wniosku,że muszę.Muszę-dla siebie.Przeglądałam moje stare blogi, w których bardzo różne rzeczy pisałam.I w sumie gdzieś między zdaniami..czasami aż śmiesznymi nieświadomie pisałam o NIM.O człowieku,którego kochałam i kocham nadal.O człowieku,o którym chciałam zapomnieć.O człowieku,którgo nie dostrzegłam.O człowieku,dla mnie idealnym.Wracając do moich wpisów to całkiem fajna sprawa..są różne dziecinne i nad wyrost dorosłe,są bylejakie i te pisane z wewnątrz mnie.Są różne,ale czytając je wstecz zdaję sobie sprawę jak bardzo się zmieniam jak zmieniam pogląd na to wszystko,i jak to wszystko mnie kształtuje.A wracając do tematu głównego.O którym piszę,choć pisać nie potrafię..o temacie,którego unikam a tak na parwdę chyba tylko przed samą sobą.Parę razy czytałam w kółko o tym co pisałam...otwierałam coraz szerzej oczy...bo samą siebie oszukiwałam..tyle czasu.Raz pisałam,że kocham raz ..że sama nie wiem czego chcę.Przez ten cały czas wiedziałam doskonale...i wiem teraz.Chciałabym,żebyś po prostu był.Zdawało mi się wiele razy...myśleć" to jest to,to może miłość"...dla mnie miłością było to jak było między ludźmi..ich relacje.Moje relacje.Teraz wiem,że to był błąd.Gdyby ktoś zapytał się mnie kogo kochałam...kochałam na parwdę nie wiem czy byłaby taka osoba...bo tym czym była dla mnie "miłość" nie była nigdy miłością.To tylko zauroczenia.Ludzie często mylą te pojęcia i ja je myliłam.W zeszłym roku w kwietniu już pisałam o Tobie.Już wtedy tak bardzo żałowałam.A dziś po tym wszystkim,tych złych i dobrych chwilach tych wspaniałych i przykrych moje uczucie się nie zmieniło.Kiedyś było inaczej.Teraz wiem,że kochałam Cię wtedy i kocham dziś całą sobą.Może niekoniecznie zdawałam sobie do końca sprawę,bo to uderzyło we mnie w tak nieodpowiednim czasie.Żałuję każdej tamtej decyzji jak nic innego w życiu.Chciałabym zacząć naszą znajomość na nowo.A nawet jeśli nie jest to możliwe-to uczucie nie przeminie.Nauczyłam się z tym żyć.Towarzyszy mi każdego dnia.Wymazuję z pamięci...Ciebie,a potem jak bumerang wracasz...wymazuję i wracasz i już nie mam siły udawać.Nie mogę siebie okłamywać.To za bardzo boli.Wolę żyć z taką świadomością,niż samą siebie oszukiwać.Każde wspomnienie jest mi bliskie.Tak bardzo bliskie...Tyle różnych sytuacji,tyle słów.I niejasności o których wiem.Tyle komentarzy,chwil...a ja ciągle wracam...do jednej chwili.Do chwili gdy zobaczyłam Cię i wiedziałam,że jesteś inny niż Ci wszyscy.Tamtego "Zahira" chyba kocham najbardziej na świecie.Byłeś taki normalny,zwykły i niezwykły w jednej osobie.Nigdy w życiu nie miałam takich myśli jak wtedy.Ale bałam się że za mało dobra będę dla Ciebie i boję się tego dziś.Taka mała myśl...że przecież nie zasługuję.Ale nic nie poradzę,na to co mówi mi serce.Wielokrotnie chciałam zerwać kontakt raz na zawsze!Tak bardzo chciałam..ale bałam się,że nie wybaczę sobie tego do końca moich dni.Widok morza nocą,który mi pokazałeś.Wtedy nie zastanawiałam się nad tym...teraz chciałabym tam wrócić.I gdyby ktoś zapytał "Jaki był mój najszczęśliwszy dzien." Pewnie odpowiedziałabym ,"że to była noc".Mimo wszystko to uczucie nadal we mnie płonie...c.d. pewnie niebawem dziś już jestem zmęczona.A od czwartku zaczynam pracę w police=D good night!
"Czuję,że popadnę w obłed-jesli nie zacznę pisać.."