Niechcący zawiesiłam na dość długo fotobloga, nie miałam czasu i jakoś nie mogłam zebrać roztrzepanych myśli. ;) Tegoroczna Kortowiada była najlepszą imprezą mojego życia! Wyszalałam się. Bardzo. Aż za bardzo właściwie. :D
Ale jakbym drugi raz miała przez pięć dni zjeść jeden przyzwoity obiad, pić litry alkoholu, bawić się na brezentowej ślizgawce <3, toczyć poważne pijackie rozmowy, szaleć na koncertach, brać prysznic z bratem współlokatorki, palić z Ciulami kradzioną marychę, zawierać milion nowych znajomości, oglądać KSW z Łukaszem, marnotrawić czas z ekipą z Pieczary Miłości ^^, podbierać kolegom spirytus i robić milion naprawdę głupich rzeczy, to...
uczyniłabym to bez wahania! ;d
A potem życie jakoś zaczęło mi się plątać i musiałam podjąć kilka ważnych decyzji. Trudnych.
Ale mam nadzieję, że słusznych. :>
Może znowu namieszałam. Tak bardzo nie chciałam kogoś tracić!
Widocznie nie można mieć wszystkiego.
Minęło trochę czasu pełnego wahań i tęsknoty, i nastała teraźniejszość. ;) Wiecie co? Cudowna teraźniejszość!
W której spędzam pierwszy (i póki co ostatni) wieczór w domu słuchając poezji śpiewanej, pijąc redds'a i myśląc co zabrać ze sobą nad morze!
I był Beskid i były słowa!
No bo właśnie od gór się zaczęło. ;d Nowa ekipa, przyjaciele, wyjazdy, nowe początki. Niepewność pomału zmieniająca się w przekonanie. A teraz jest chyba właśnie tak jak powinno być. Wiem, że często tak myślę, że zawsze chcę żeby coś było na zawsze a później przekreślam to jednym ruchem ręki... ale teraz... zobaczymy! :)
Jestem pełna optymizmu. Bo wreszcie czuję się bezpiecznie. To akurat rzadko mi się zdarza.
...miłości mi trzeba jak oddechu!
Ta notka żyje własnym życiem i nie ma żadnego porządku chronologicznego! Chociaż właściwie... po Kortowiadzie, wahaniach, powrotach do wspomnień, Beskidach i nowych początkach przybyła sesja zdana w pierwszych terminach i upragnione wakacje! ^^
Rozpoczęłam je nadrabiając spotkania w Będzinie, a później wyjechałam na wymarzone praktyki do wrocławskiego ZOO. ;d
A góry się piętrzą i rosną do nieba!
Bieszczadzkie baśnie nam szepczą do ucha!
Kocham Wrocław, utwierdziłam się w tym całkowicie! <3 Chociaż jechałam trochę w ciemno do obcego mieszkania i obcego faceta, wszystko szybko zaczęło być znajome! Z moją bratnią duszą przegadywałam całe noce, rano ratował mnie kawą i wykończona szłam zajmować się zwierzątkami. ;p I czułam, że mogłabym przeżyć tak życie!
A później, gdy wyjechał na zasłużony urlop (od pracy i ode mnie ;D), odwiedziły mnie moje dziewczęta i kontynuowałyśmy Wroclove!
Kocham kangurki rude i popielate, jelonki czubate, walabie, nosorożce indyjskie, zebry bezgrzywe, jelenie Alfreda, mundżaki indyjskie, strusie emu, wszelkie owieczki, kózki, lamcie, osiołki i koniki! Nutrie, okapi i żyrafcie też! ;) Uwielbiam to mimo wiążącego się z tą pracą niewyspania, zmęczenia, obolałych mięśni i siniaków. xd
Ciężko mi było zostawić miasto przegranych marzeń.
Nic byś nie zyskał gdybyś miłości nie miał!
A teraz po dniu spędzonym z Markiem siedzę walcząc z natłokiem myśli i próbuję ogarnąć to, co się dzieje teraz w moim życiu. ;> Dobrze się dzieje. Niech tak zostanie! Proszę! Może to już właśnie najwyższy czas żeby zakończyć poszukiwania? ;)
Bo nie wątpiłem, że jesteś,
czekanie moje nie jest złudzeniem!
Że niedaleko gdzieś od Ciebie stoję
z moją tęsknotą, nadzieją, pragnieniem...
http://www.youtube.com/watch?v=JDKOpyg0kZQ
...po prostu wrócę do domu! <3
Użytkownik omegaa
wyłączył komentowanie na swoim fotoblogu.