to był chyba najsłodzy melon jakiego jadłam i niech tak pozostanie.
W intensywnym napływie rożnych emocji, z przewagą raczej tych negatywnych, udaje mi się znajdować trochę siły. Dziś mały powiew świeżości w pracy nad magisterką. Pierwszy chyba od maja... Może wyciągnie mnie to z zastoju bo czasu oczywiście ubywa.