niech ludzie niczego nie domyślają się z notek, czasami istnieje coś takiego jak przenośnia, albo po prostu stan ducha, a nie stan rzeczywistny. to co się dzieje w środku nie znaczy, że na zewnątrz jest tak samo. tak mi się przypomniało do czegoś.
dopóki nie kładę się spać czuję sie nawet dobrze. potem łapie mnie poczucie sumienia, i ogólnie są takie dwie główki, które mi mówią nie rób tego lub zrób to, jak najszybciej. trochę to zabawne, zabawne nie w dobrym znaczeniu, grzebać już coś co nadal żyje,
słucham głośno muzyki i jestem głodna, nic jeszcze nie jadłam.
o leci when did your heart go missing, pamiętam jak z martą i michaśką "śpiewałyśmy" to i skakałyśmy po łóżku. trochę jestem zła, że w tym roku nie pojechałam, ale dopóki nie wrócili i nikt mi nie mówi jak było fajnie to jest dobrze. mam nadzieję, że dziewczyny po powrocie z czech też nie będą o tym gadały ( nie to, że wam coś sugeruje skąd. )
czasami życie aż cuchnie ironią, naprawdę.
dopisek:
siedzę na przesuniętym wielkim fotelu, w pidżamie, nawet nieuczesana. i zmieniam zdanie, nie czuję się "nawet dobrze"