Wracam.
Wcześniej na innym fotoblogu; on wciąż jest, jest gdzieś tutaj, może kiedyś do niego wrócę. Jednak teraz będę tutaj. Zaczynam od nowa - po schudnięciu, a następnie totalnym zawaleniu. Zaczynałam tutejszą "przygodę" od 54,8 kilograma; doszłam do ok. 49,3, po czym zapuściłam się: jest 55,3, czasem waga wskazuje nawet więcej. Zdecydowałam się powrócić. Chudość jest mi potrzebna. Wakacje, własna samoocena, ocena innych także (poza tym - moje własne dziwaczne plany-marzenia) - muszę to zrobić, po prostu. Muszę schudnąć.
Wiem, że nie będzie łatwo. Ze zdrowiem kiepsko, ale myślę, że jeśli się zawezmę, to dam radę. Chcę ujrzeć 48,0 jeszcze przed wakacjami; nie brakuje mi w sumie aż tak wiele, więc...
Do dzieła! ;)
P.S. Mam nadzieję, że przyjmiecie mnie tak, jakbym zaczynała od początku: jak nową, świeżą, pełną sił - i dążącą do celu.
BILANS:
ś: bułka - max. 250 kcal
o: makaron z serem - max. 400 kcal
k: makaron z serem - max. 200 kcal
przekąski: latte, czekolada pitna, sunbites, płatki musli - max. 530 kcal
razem: ok. 1380 kcal / 800 kcal
Wiem, kiepsko, ale wdrażam się po długiej - jak dla mnie - przerwie :D
Niesamowita piosenka - polecam:
Amadou & Mariam - Oh Amadou (feat. Bertrand Cantat)
Na razie bez ćwiczeń + postaram się być bardziej optymistką.