photoblog.pl
Załóż konto
Ważne!

Zdjęcie widoczne dla użytkowników posiadających konto PRO

Kup konto PRO
Olsztyn...
Dodane 22 PAŹDZIERNIKA 2020
209
Dodano: 22 PAŹDZIERNIKA 2020

Olsztyn...

Olsztyn...

1945 styczeń...

Wiesław Sajda

 

Skrzyżowanie ulic Dąbrowszczaków i Mickiewicza, po lewej widać kamienicę w której obecnie jest Księgarnia Rolnicza a na wprost jest obecnie bank. Na przeciwko księgarni jest oczywiście LO 1.

 

Olsztyn został wzięty z zaskoczenia.

W ciągu dwóch zimowych miesięcy 1945 roku Armia Czerwona, jak lawina, zalała Prusy Wschodnie. Większość miejscowości zdobyła bez większego trudu. Po prawie 70 latach przypominamy wydarzenia z tamtej srogiej zimy.

 

Jestem z pokolenia, które w szkole uczono o wyzwoleniu Olsztyna. A Piotr Diernow był wielkim, jeśli nie największym bohaterem walk o miasto. Teraz używa się określania zdobycie Olsztyna, a Diernow..., ale o tym później.

Przenieśmy się 69 lat wstecz. Jest styczeń 1945 roku. Wyjątkowa sroga zima. Robotniczo-Chłopska Armia Czerwona (tak brzmiała pełna nazwa), m.in. 3. Korpus Kawalerii Gwardii, dowodzony przez generała Nikołaja Oślikowskiego  w ramach 2. Frontu Białoruskiego  wchodzi do Olsztyna.

 

Przypadkowy nalot na dworzec

Czy to było 21 czy 22 stycznia? Nie wiadomo. Zadania historyków są podzielone. Być może rozbieżności dat wynikają z różnic czasowych. Sowieci w sile kilku dywizji weszli do miasta od strony Kortowa.  Olsztyn został zdobyty z zaskoczenia między 22 a 24 stycznia i dosyć łatwo  mówi Tadeusz Baryła, historyk z Ośrodka Badań Naukowych w Olsztynie.

Miasto nie miało zorganizowanej obrony. Co więcej, liczący wówczas około 40 tys. mieszkańców Olsztyn nie był ważnym ośrodkiem, tylko jednym z wielu miasteczek w Prusach. Dodatkowo, w momencie wkroczenia Armii Czerwonej, niemal wyludnionym. Większość mieszkańców zdążyła się ewakuować. Sowieci szli na Olsztyn z południa, przesuwając się nie głównymi traktami a lasami.  Chcieli w ten sposób ukryć zamiar zdobycia kolejnego ośrodka. Nie napotykając oporu, bardzo łatwo weszli do miasta.  Nie było właściwie żadnych walk  opowiada historyk.

Według relacji dawnych mieszkańców, pierwsze strzały i niewielkie starcie miało miejsce w okolicach dworca kolejowego. Była to próba osłony wycofujących się na Lidzbark Warmiński oddziałów niemieckich.  Mówi się także o tym, że między 20 a 22 stycznia ten dworzec został prawdopodobnie przypadkowo zbombardowany przez kilka radzieckich samolotów, wykonujących rozpoznawcze loty nad miastem  dodaje Tadeusz Baryła.

To były właściwe jedyne straty, które można by wiązać ze zdobyciem Olsztyna. Cięższe walki między wycofującymi się za linię rzeki, tyłowymi oddziałami niemieckimi a Sowietami, rozegrały się dopiero nad Wadągiem.

 

Szeregowiec z obsługi karabinu

Piotr Siergiejewicz Diernow to 19-letni szeregowiec, wcielony do sowieckiej armii, zaledwie kilka miesięcy wcześniej, miał, według obowiązującej latami oficjalnej wersji, przejść po cienkim lodzie na drugą stronę Wadąga. Podkraść do bunkra i własnym ciałem zasłonić otwory strzelnicze nieprzyjaciela, rzucając się na niemiecki karabin maszynowy.

Miało to pomóc żołnierzom z Armii Czerwonej przejść do ataku i zdobyć niemieckie pozycje. Czy tak było naprawdę? Czy jednak w dużej mierze jest to mocno podkolorowane wydarzenie rodem z sowieckiej propagandy? Dziś trudno rozstrzygnąć. Ale są różne domysły i hipotezy. Diernow mógł  pijany  potknąć się na kamieniu i wpaść do rzeki. Mógł też będąc pod wpływem przypadkiem dostać się na linię ostrzału.

 Na pewno wiemy o nim, że był szeregowcem i wchodził w skład pułku konnego. Był w obsłudze karabinu maszynowego. Pochodził z dzisiejszego obwodu rostowskiego. Faktem jest, że zginął w okolicach Wadąga. Resztę, znamy z bardzo późnych i niepewnych opowieści. Być może, zginął przez przypadek, przez nieopatrzne podpuszczenie kolegów.  To jest w tej chwili nie do rozstrzygnięcia  tłumaczy historyk.

 Załóżmy, że naprawdę rzucił się bohatersko na ten karabin, to czy miało to jakieś znaczenie dla przebiegu walk?  pytam.

 Nie. Jeśli chodzi o skalę i charakter walk nad Wadągiem, nie miało to żadnego znaczenia. Niemniej taki czyn odnotowują kroniki rosyjskie. I co charakterystyczne, walki nad Wadągiem toczyły się 22 i 23 stycznia, a według rosyjskich sprawdzonych źródeł Diernow zginął 24 stycznia, więc już sama rozbieżność dat jest zastanawiająca.

 Mógł być rzeczywiście pijany?  dociekam.

 A kto na froncie nie był w tamtych czasach pijany? Wiadomo, że na froncie wydawano racje alkoholu. Żołnierze pili, żeby przeżyć.

 To Diernow jest bohaterem, czy nie?  zadaję pytanie.

 Uważam, że tych bohaterów, którzy nie są naszymi bohaterami a Federacji Rosyjskiej, należy zostawić. Niech oni pozostaną w ich opinii wielkimi ludźmi. Odegrał być może jakąś epizodyczną rolę, jeśli chodzi o walki w Prusach Wschodnich, niemniej poległ jako dziewiętnastolatek  komentuje Tadeusz Baryła.

Patron? To było dawno temu

Już dwa miesiące później, 24 marca 1945 roku, Piotr Siergiejewicz Diernow został uznany za bohatera Związku Radzieckiego, jednym z ponad 4,5 tysiąca bohaterów z tego roku.

Wiele lat później został też uhonorowany w Olsztynie. Nad Wadągiem w maju 1967 roku w miejscu, gdzie miało dojść do niezwykłego aktu bohaterstwa, odsłonięto pamiątkowy głaz. Przez wiele lat organizowano przy nim manifestacje patriotyczne. Imieniem Diernowa nazwano nie tylko ulicę, ale i szkołę w Olsztynie. Na stronie internetowej Szkoły Podstawowej nr 9 widnieje informacja, że w 1967 roku patronem placówki został Piotr Diernow. Dzwonię do szkoły. Ciekawi mnie, czy szkoła pielęgnuję pamięć o swoim patronie, o którym w ostatnich latach w Olsztynie nieco ucichło. Słyszę sympatyczny głos. Pani z sekretariatu pyta mnie, o czym będę rozmawiać z dyrekcją. Przedstawiam się i wyjaśniam, że chcę rozmawiać o patronie szkoły. Oczekuję na połączenie z panią dyrektor. Po chwili ten sam głos informuje, że pani dyrektor jest bardzo zajęta i nie może odebrać telefonu. A na zakończenie słyszę:  Ale my nie mamy patrona.

 W czwartek na waszej stronie internetowej przeczytałam, że, owszem, macie  Piotra Diernowa  tłumaczę.

 Na naszej stronie internetowej? Ale to było dawno temu  mówi pani z sekretariatu.

Być może i dawno, ale informacja ze strony internetowej szkoły jest jak najbardziej aktualna. W zakładce historia znalazłam taki fragment: Bardzo ważną chwilą w życiu szkoły było nadanie jej w 1967 r. imienia Piotra Diernowa, żołnierza, który poległ w walkach o Olsztyn w styczniu 1945 r. Wmurowano wtedy tablicę upamiętniającą ten fakt.

Informacji, że patron przestał być patronem, nigdzie na stronie szkoły nie znalazłam.

 

Brali zegary i wyposażenie fabryk

W południowej, polskiej części Prus Wschodnich Sowieci większość miast zdobyli w ciągu dwóch miesięcy  od styczna do lutego 1945 roku. Ciężkie walki toczyły się m.in. o Lidzbark Warmiński czy Nidzicę. Jednak najcięższe boje rozgrywały się o ujście Wisły, czyli w okolicach Elbląga, zdobywanego w próbie ataku czołgowego. Niezwykle ciężkie walki doprowadziły do całkowitego zniszczenia centrum miasta. Ostatecznie Elbląg zdobyto 13 lutego. W ślad za jednostkami frontowymi do zajętych miast Prus Wschodnich od razu wchodziły wojska NKWD. Po to, by plądrować, mordować i palić. NKWD-iści posługujący się odgórnymi instrukcjami co do pozyskiwania mienia zdobycznego, złupili m.in. Olsztyn. Instrukcje Stalina, nakładały na specjalne oddziały "trofiejne", obowiązek gromadzenia przy drogach i na stacjach kolejowych precyzyjnie wymienianych dóbr.  Począwszy do zegarów z kukułką, kanap pluszowych, fortepianów, aż po wyposażenia fabryk  mówi historyk.

Zrabowane dobra wywożone były na Wschód. Przez miasto przeszła fala pożarów. O celowym spaleniu Olsztyna przez Sowietów, zwłaszcza S

Informacje o olsztynianin


Inni zdjęcia: Accumulation of thoughts... mattdata... siemapblAtrament modernmedival1470 akcentova321 przezylemsmiercJa zaufajdobrymradom18A z bliska elmarNaśladuje Mustanga bluebird11Drogą w las andrzej73Błagam zdejmij mi kaloszki bluebird11