Jan Nepomucen Głowacki
Krajobraz z Ojcowa.
Głowacki Jan Nepomucen (18021847), malarz, pejzażysta. Ur. w Krakowie, jako syn mieszczanina, organisty Błażeja. Początkowo naukę rysunku pobierał u słabego malarza Antoniego Gizińskiego. Po ukończeniu Liceum Św. Anny wstąpił do krakowskiej Szkoły Sztuk Pięknych, gdzie jego nauczycielami byli J. Peszka i J. Brodowski. W r. 1826 otrzymawszy stypendium rządowe wyjechał do Pragi, a potem na trzyletnie studia do Wiednia, gdzie na Akademii Sztuk Pięknych uczył się u wziętego wówczas malarza alpejskich widoków Steinfelda oraz u Gauermanna. Tam też, pod wpływem Steinfelda, poświęcił się studiom pejzażowym, a także ćwiczył się w malowaniu akwarel i miniatur na kartonach i na kości słoniowej. Po powrocie do kraju osiadł na stałe w Krakowie, gdzie dostał posadę profesora rysunków w Liceum Św. Anny. Jego zdolności spowodowały, że powtórnie został wysłany na koszt rządu za granicę, do Wiednia, Monachium, a także do Włoch, gdzie pozostał przez dwa lata. W r. 1835 powrócił na stałe do kraju, obejmując ponownie obowiązki w Liceum. Oprócz nauczania Głowacki sam malował obrazy, przede wszystkim liczne pejzaże oraz portrety. W r. 1837 został mianowany członkiem Tow. Nauk. Krak., a także otrzymał tytuł profesora nadzwycz. UJ na Wydziale Malarskim, zaś w r. 1843 został powołany na profesora pejzażu Szkoły Sztuk Pięknych (przyłączonej do Szkoły Technicznej), prowadzonej przez W. K. Stattlera. Ożeniony w r. 1832 z Marią Bankówną, miał z nią dwoje dzieci. Zmarł młodo w 45 roku życia 28 VII 1847 r. Córką jego była Emilia, zamężna za Franciszkiem Szediwym, urzędnikiem w Krakowie i star. łańcuckim.
Głowacki był przede wszystkim pejzażystą. Za przykładem swych profesorów wyruszał na studia plenerowe w Alpy (tam malował obrazy: Widok jeziora Hallstadt, Widok jeziora Gmunden), a po powrocie do kraju w okolice podkrakowskie (Ojców), Tatry i Karpaty. W krajobrazach Głowackiego widoczny jest wpływ pejzażystów wiedeńskich. Łuszczkiewicz zarzuca mu nawet zbyt niewolnicze trzymanie się tematów widokowych Steinfelda. Ale typ pejzażu górskiego Głowackiego o trochę romantyzującym, konwencjonalnym ujęciu tematu, starannie wykończony, o gładkiej, jednolitej fakturze i ciemnej szarozielonkawej tonacji barwnej, stał się nieomal obowiązującym schematem przez długi czas w XIX-wiecznym malarstwie polskim. W twórczości Głowackiego znajdują się pejzaże mniej efektowne, o zwykłych, powszednich motywach, wykonane z dużą prostotą, nie pozbawione poważnych walorów malarskich. Głowacki pozostawił również szereg rysunkowych pejzaży, charakteryzujących się opanowaną, delikatną kreską. Część z nich, w r. 1836 litografowana przez Engelmanna w Paryżu, została wydana w albumie 24 widoków miasta Krakowa i okolicy (1836 wyd. 2. 1848). Przedstatawia ona lasy, skałki, ruiny i zwaliska zamków (łęczyckiego, ojcowskiego), pustelnie i klasztory (tyniecki, bielański) nie pozbawione sztafażu w postaci mocno idealizowanych scenek z życia wiejskiego. Wiele też uwagi poświęcił artysta architekturze Krakowa, umieszczając w tych rysunkach rodzajowe sceny z życia mieszczaństwa (targi, procesje). Na studia rodzajowe, portretowe i sceny mitologiczne Głowackiego niewątpliwy wpływ wywarł dwuletni pobyt jego w Rzymie, gdzie bardzo sumiennie zapoznał się z malarstwem mistrzów włoskiego Odrodzenia. Głowacki wykonywał tam kopie, a potem malował samodzielne obrazy o tematach mitologicznych (Leda, Herkules), religijnych (Św. Paweł) i rodzajowe (studia dziewcząt włoskich, tyrolczyków, górali). W zakresie malarstwa portretowego tworzył portrety olejne, a także miniaturowe (70 portretów Głowackiego wylicza Żegota Pauli w swych notatkach, rkp. w BJ). W portretach dbał Głowacki o sumienne i poprawne odtworzenie wizerunku portretowego, lecz też zwykle poza to zewnętrzne odtworzenie nie wychodził. Obrazy te, malowane w manierze konwencjonalnego wiedeńskiego portrecisty Amerlinga, cechuje widoczna dbałość o wykończenie szczegółów i gładka faktura. Niekiedy widać i pogłębienie psychologiczne, np. Portret pułkownika Paszyca. Obrazy te są typowe dla mieszczańskiego portretu epoki biedermeieru. Głowacki malował wreszcie na kości słoniowej lub na papierze akwarelowe, przeważnie kobiece, miniaturowe portrety o harmonijnym kolorycie i subtelnym rysunku (z tych najbardziej chwalony portret Izabeli z Lubomirskich Sanguszkowej, 1835).
W działalności pedagogicznej poświęcał wiele wysiłków nauczaniu rysunków, lecz systemem nauczania nie odbiegał od swych kolegów, dając uczniom do kopiowania wzory. Zajmował się bardziej kilkoma zdolniejszymi uczniami, lecz, jak pisze Łuszczkiewicz Ťczy im otwierał cały skarb swej wiedzy, wątpić godzi się, bo Głowacki nie lubił obok siebie widzieć drugiego z wyższym talentemť. Jedynie Aleksandra Płonczyńskiego (późniejszego profesora pejzażu w Szkole Sztuk Pięknych) brał ze sobą w podróże, ucząc go studiów plenerowych.
Głowacki był jak pisze Gorczyński Ťpierwszym pejzażystą polskim i w pewnym czasie może i jedynymť; on pierwszy w Polsce zaczął malować pejzaże same dla siebie i Ťzdejmowal je z naturyť, będąc tym samym pierwszym plenerzystą polskim.