Marzenia są silniejsze. Nawiedzają mnie zbyt często i tak samo często nie dają mi spać po nocach. Jeszcze kilka lat temu były chorą obsesją, która nie pozwoliła mi normalnie żyć, jednak teraz mam nad nimi kontrolę, dzięki której nie będą aż tak inwazyjne, a po ich spełnieniu będę wreszcie w stu procentach szczęśliwa. Bardzo ciężko jest mi utrzymać motywację, ale dzięki czytaniu blogów niektórych z Was poczułam silny przypływ mobilizacji, a założenie osobnego bloga poświęconego tylko i wyłącznie diecie dodatkowo wzmocniło to uczucie. Mam nadzieję, że po wielu latach uda mi się wreszcie spełnić jedno z kilku moich największych marzeń. Liczę na Wasze wsparcie oraz obiecuję, że ja również będę Was wspierać. :)
Od kilku dni udaje mi się utrzymać w miarę nie najgorszą dietę, jednak dopiero dziś postanowiłam potraktować to poważnie. Choroba uniemożliwia mi wyjście na siłownię lub basen, ale staram się ćwiczyć w domu.
05.02.2012, niedziela:
- serek wiejski
- gorąca czekolada
- dwa ziemniaki, dwa pulpeciki w sosie pomidorowym, sałatka a'la Colesław (będzie)
- kubek zupy ogórkowej z grzankami (będzie)
Jutro się zważę i wszystko dokładnie napiszę. Chudego popołudnia. :)