"Ludzie myślą, że ćpam. Problem w tym, ze cholernie się boję ćpania i dlatego jestem czysta. Ale fascynują mnie ćpuny, dziwki, wariaci i inni ułomni. Nie bez powodu. Być może ludzie mają rację, zachowuję się jak ćpun. Jestem nieobecna, nie nawiązuje kontaktów nie mam planów tylko marzenia. Reaguję rozdrażnieniem na wszystko. Wszyscy mnie wkurwiają i czuję się jakbym miała 30 lat więcej niż mam. I też uciekam od rzeczywistości. Ale nie niszczę swojego ciała, przynajmniej tak mi się wydaje. Moim narkotykiem jest wyobraźnia i faceci. Wklejam siebie do filmów, książek i przekształcam rzeczywistość. Jestem 8 cudem świata, pięknością, mam głos anioła i zbawiam świat. Problem w tym, że tak bardzo przyzwyczaiłam się do życia w środku mojej głowy, ze nie mogę żyć w realnym świecie. To jak z instrumentami. Kupiłam sobie gitarę ale zamiast na niej grać tylko sobie wyobrażam, że na niej gram. Kretynizm ale inaczej nie potrafię. Mój ciągły depresyjny nastrój łatam facetami. Lubie być na miłosnym haju. Lubię być zakochana i widzieć wszystko w różowych barwach, mieć cel i jakąś wizję przyszłości. I mieć kogoś kim mogę się zająć, żeby nie stanąć twarzą w twarz z moimi problemami. Z tego powodu często wiążę się nie z tym kim trzeba. Dranie, maminsynki, emocjonalni chłopcy, brutale. A jak znajdzie się jakiś porządny to mnie wkurwia tą swoją porządnością i czułością. Kiedy intensywnie odczuwam ból, zazdrość i euforię to tylko wtedy jestem pewna, że kocham naprawdę. I właśnie dlatego często płaczę. Albo ja odchodzę, albo on, albo czekam miesiąc aż się odezwie. A później mu wybaczam jak dyby nigdy nic. Może ćpanie byłoby jednak wyjściem?"
Zoja Cutter, "Pisane piórkiem na kartce papieru, by nie zwariować