Hej, hej wszystkim! Chociaż chyba niewiele was jest, ehh.
Co do zjęcia to super brzuszek, nóżki ale czy to nie przesada, że na jaką stronę nie wejdziesz jesteś bombardowany super fit laskami? Dążymy za tym ideałem nie zważając na nic. Takie powierzchowne 'chce mieć piękny brzuszek'. i miliony rad na fejsbook'u jak być fit. booosko.
Ale nieważne :3
rzadko tutaj wpadam niestety.. może chciałby ktoś pomóc? jakieś swoje opowiadanko, zdjęcie, przemyślenia? Bardzo proszę :3
-jak tam?
-chujowo, wciąż go kocham.
-rozumiem
-Nie, nie rozumiesz. Zaczynam za nim tęsknić, wiesz? Za tym jego głosem, za tym wszystkim co było i już tego nie będzie, za jego oczami wpatrującymi się w moje, tym, jak mnie przytulał, całował, tym że przy nim było tak.. tak inaczej
Pamiętaj, nigdy nie możesz poddawać się w połowie drogi. Jeśli już zaczęłaś coś robić, skończ to. Niezależnie z jakim skutkiem, czy efektem. Podjęłaś się jakiegoś zadania to doprowadź je do końca. Nie rezygnuj i nie mów, że nie warto. Nie odpuszczaj, gdy wiesz, że możesz nie wygrać. Nie wmawiaj sobie, że nie dasz rady. Nabierz powietrza w płuca i brnij do przodu. Stań oko w oko z własnymi słabościami. Później uderz i tym samym rozpocznij walkę. A następnie ją wygraj, bo stać Cię na to.
coraz trudniej jest mi ignorować rzeczy dla których Cię pragnę
utul mnie jak kiedyś,proszę,daj mi pieprzone szczęście przez kilka chwil
tak bardzo chciałabym wrócić do chwil,kiedy liczył się dla mnie tylko dzień,w którym zobaczę Twoją piękną twarz,Twoje piękne oczy,piękny odgłos bijącego serca,które jeszcze wtedy biło dla mnie. każdego dnia wspominam to wszystko,co nas łączyło-to bardzo boli mieć coś co pokochałeś,po chwili pogodzić się z tym,że tego już nie ma,nie wróci. każdy kolejny dzień jest coraz gorszy,boję się żyć,boję się stawiać kroków. boję się kolejnego rozczarowania,kolejnych przykrych słów. brakuje mi sił,brakuje mi mocy by iść dalej. z dnia na dzień kocham cię coraz bardziej. dlaczego nie zauważasz moich łez,bólu,tęsknoty która wykańcza każdej chwili? czuję się samotna,pogubiona pośród drogi,którą kroczyliśmy wspólnie. brakuje mi dni,kiedy na twarzy widniał uśmiech. brakuje mi CIEBIE! wróć,pokaż,że świat może być jeszcze piękny. pozwól dać mi nadzieję,wiarę na lepsze dni. tylko Ty możesz zaoferować mi to wszystko,czego pragnę. kocham cię,pamiętaj. Twój nijaki człowiek./princescolors
- Kocham Cię - wykrztusił z siebie. Nie wiedział czemu to powiedział, ale czuł, że powinien. Że powinien się w końcu przyznać.
Spojrzała na niego ze zdziwieniem. Już cała ta sytuacja wydawała jej się nienaturalna. Wracali razem do domu, czego nie zwykli robić. Nie byli przyjaciółmi. Trudno było ich nawet nazwać znajomymi. Nie pałali do siebie nienawiścią. Pomimo tego że widywali się niemalże codziennie na szkolnym korytarzu, już dawno minął okres, gdy witali się uśmiechem i całusem w policzek. Przyjaciele sprzed lat, których zniszczyła właśnie miłość. On zakochał się w niej, a ona nieświadoma jego uczuć, flirtowała z nim zdecydowanie za często, pobudzając jedynie jego nadzieję. A gdy w końcu, trzy lata temu, odważył się przyznać, co do niej czuje, ona go wyśmiała. Tak! Jak zwykła gówniara, którą wówczas była. Wyśmiała, zmieszała z błotem, zniszczyła ich przyjaźń. Potem pojawił się żal i wyrzuty, tęsknota za nim i płacz, gdy mijał ja bez słowa lub obrzucał wyzwiskami.
A teraz? Przez przypadek kończyli o tej samej godzinie lekcje i pomimo tego, że mieszkali w przeciwnych kierunkach, zaproponował, że ją odprowadzi. Sam, z własnej woli. Była zdziwiona, ale się zgodziła. Od kilku miesięcy między nimi było lepiej ? zaczęli nawet ze sobą rozmawiać na przerwach.
Zatrzymała się, a on stanął naprzeciwko niej. Spojrzała mu w oczy. Czy on zwariował?!
- Tomek, ja... ja nie wiem co powiedzieć - spuściła głowę.
- Ania, to, co ci wyznałem kilka lat temu... To nie przeminęło. Nigdy nie przeminie. Pomimo tego, jak usilnie starałem się ciebie znienawidzić, wmówić sobie, że to tylko na chwilę. Szukałem miłości w ramionach innych, ale w każdej i tak dopatrywałem się ciebie. A ciebie nikt nie jest w stanie mi zastąpić.
- To najpiękniejsze słowa, jakie kiedykolwiek usłyszałam od chłopaka, ale... - zaczęła, ale on jej przerwał.
- Powiedz mi, czego się boisz.
- Tego uczucia, które kiełkuje na dnie mojego serca od kilku lat. Nad którym nie panuje. Z jednej strony - nie mogę cię kochać. Nie mogę, bo było by to wbrew mnie. A z drugiej strony, gdy nie ma cię obok, gdy nie miniemy się bez słowa na korytarzu, gdy nie dostrzegę cię w tłumie uczniów, czuję wewnątrz tylko pustkę. I tak długo, dopóki chociaż cię nie dojrzę - nie musisz nawet na mnie spojrzeć - wszystko wydaje mi się szare, smutne i pozbawione sensu. Wystarczy dla mnie tylko, że jesteś. Nie musisz być ze mną, a jednocześnie, gdy widzę cię z inną, zazdrość wypełnia moje myśli - mówiła szybko, niepewna tego, do czego się przyznaje. Strach ją paraliżował.
- Więc bądź ze mną, a zawsze będę obok.
- Nie mogę... - szepnęła cicho, a na jej policzku pojawiła się pierwsza łza - jedynie zapowiedź kolejnych.
- Dlaczego? Zrobiłbym dla ciebie wszystko...
- Nie mogę, ponieważ kocham cię zbyt słabo, by znów ci zaufać. By wierzyć w każde twoje "Kocham", by wierzyć, że jesteś ze mną szczery. Kocham cię miłością, która jest skazana na upadek, na potępienie, na śmierć. A jednocześnie, kocham cię na tyle mocno, że nie potrafię się zmusić, by o tobie nie myśleć, by nie szukać cię wzrokiem. Kocham cię moimi marzeniami... - chłopak stał zdumiony. Nie spodziewał się od niej tak szczerego wyznania. - Dlatego mam od ciebie prośbę - jeśli naprawdę mnie kochasz, pozwól mi odejść. Nie próbuj się ze mną kolegować, przyjaźnić, bo to mnie zabija. Powoli, od środka męczy moje serce. Znienawidź mnie, znów obrzuć wyzwiskami. To moja jedyna prośba do ciebie...
Ich oczy się spotkały. Jej - pełne łez, zielone. Jego - pogrążone w smut