Co z tego, że w towarzystwie się śmieję, skoro w samotności płaczę. Co z tego, że wśród znajomych jestem zadowolona, skoro wracam do domu i nie potrafię się cieszyć. Co z tego, że mówię, że nic mi nie jest, skoro naprawdę moja dusza cierpi. Może i jestem choć trochę szczęśliwa, wiecznie chodzę uśmiechnięta, rozdaję każdemu nieco dobrego humoru, ale to nie zmieni tego, że czasem jeszcze płaczę do poduszki, jestem zagubiona chłodnego, samotnego wieczoru odczuwając ból i tęsknotę. Bo na zewnątrz mogę wydawać się szczęśliwą osobą, ale nikt nie wie, co naprawdę ukrywa się w środku.
Nie mogę się rozpaść. Nie mogę. Nikt mnie przecież nie poskłada.
Tęsknota to najgorsza tortura - sprawia, że możesz umierać każdego dnia po troche, przez tygodnie, miesiące, lata. Przez całe życie.
mam nadzieje że to wszystko zmierza w dobrą strone .
dzisiaj galeria i kolejne przypały z Dominiką , wczoraj u Gab .
więcej takich rozmów. zdecydowanie to pomaga !